Od początku 2020 r. te ETF-y, traktowane przez inwestorów jako bezpieczne schronienie, pozyskały już więcej pieniędzy niż w jakimkolwiek pełnym roku. A dzieje się to w czasie, kiedy na amerykańskim rynku akcji trwa najmocniejsza od sześciu lat hossa w sezonie publikacji raportów kwartalnych.

W okresie niespełna pięciu miesięcy złote ETF pozyskały od inwestorów 14,5 miliarda dolarów, podczas gdy w 2009 roku było to 11,7 mld dolarów.

- Na rynku wciąż panuje sceptycyzm. Sądzę, że inwestorzy traktują to (inwestycje w złote ETF–y – red.) jako zabezpieczenie na wypadek cofnięcia się rynku akcji – twierdzi Mohit Bajaj, szef funduszy ETF w Wallach Bet Capital.

ETF-y zwykle są wykorzystywane przez inwestorów do kupna i przechowywania złota, podczas gdy kontrakty terminowe i opcje na tym rynku przyciągają inwestorów nastawionych spekulacyjnie. Dlatego, jak podkreśla Bloomberg, obecne napływy do ETF świadczą o zaniepokojeniu inwestorów ryzykiem wzrostu inflacji w perspektywie długoterminowej.