Credit Suisse i UBS obniżyły rekomendacje dla akcji koncernu po informacjach z piątku 18 października o wymianie korespondencji 2 pracowników stwierdzających, że system zapobiegający przeciągnięciu działał niekonsekwentnie podczas testów przed wejściem tego samolotu do eksploatacji.
Te rewelacje są nowym wyzwaniem dla Boeinga, który od czasu drugiej katastrofy w Etiopii stracił na giełdzie 18 proc., po uziemieniu MAXów zaksięgował 8 mld dolarów strat, a teraz jego akcje straciły dalsze 2 proc. w obrocie przed sesją - podał Reuter.
Koncern produkuje w dalszym ciągu te samoloty, choć w mniejszym rytmie, ale brokerzy uważają, że rośnie możliwość zatrzymania całkowicie ich produkcji. - Dostrzegamy rosnące ryzyko, że urząd lotnictwa FAA nie zatwierdzi w listopadzie lotu na certyfikację i nie zniesie w grudniu nakazu uziemienia tych samolotów - stwierdził analityk z UBS, Myles Walton i obniżył rekomendację dla akcji koncernu z kupuj do neutralnej. Ponadto obniżył ich cenę docelową o 95 dolarów do 375 z powodu wzrostu "prawdopodobieństwa przerwy w systemie produkcji B737 MAX" na skutek opóźnienia ich powrotu do latania.
Credit Suisse, który od lipca 2017 oceniał akcje Boeinga na "outperform" obniżył rekomendację do neutralnej i cenę docelową o 93 dolary do 323 dolarów, o 6 proc. poniżej ceny zamknięcia 344 z piątku.
Prawdopodobne odroczenie powrotu MAXów do służby do lutego 2020 i zatrzymanie produkcji może kosztować koncern dodatkowe 3,2 mld dolarów w ciągu tych 4 miesięcy, poza 5,6 miliardami odpisanymi dotychczas - uznał analityk Robert Spingarn.