Rejsy od 8 lipca są w systemie, ale nie ma żadnej pewności, że się odbędą. Negocjacje trwają. Awantura wybuchła w ostatni wtorek, 2 lipca, kiedy Czesi zamknęli swoje lotniska dla rosyjskich linii lotniczych. Wcześniej Rosjanie, bez żadnego ostrzeżenia cofnęli 30 czerwca Czechom prawa do przelotu nad Syberią w rejsach Praga-Seul.

Rosjanie byli całkowicie zaskoczeni czeską reakcją, a Aerofłot, Ural Airlines i Pobieda odwoływały rejsy i przesadzały swoich pasażerów na loty innych przewoźników. Doszło wtedy do wzrostu napięcia między Pragą a Moskwa, a rosyjskie Ministerstwo Transportu oskarżyło swojego czeskiego odpowiednika o pogwałcenie umów międzynarodowych. Jednocześnie już 2 lipca wieczorem wznowiono negocjacje w sprawie praw lotów nad Syberią i przywrócenia rejsów z rosyjskich portów do Pragi i Karlowych Warów. Na sporze zarobiły przede wszystkim Turkish Airlines, które oferują najkorzystniejsze i najtańsze połączenia na trasach między Rosją a Czechami z przesiadką w Stambule.

Na razie wszystkie rejsy między Rosją Czechami zaplanowane na 8 lipca są w rozkładzie. Ale wiadomo, że w tym sporze nie chodzi jedynie o prawa lotów nad Syberią, ale także o wniosek Rosjan o przyznanie przewoźnikom tego kraju większej częstotliwości rejsów do Czech, na co czeskie władze lotnicze się nie zgodziły.

Rosjanie często korzystają z wstrzymywania praw lotów nad Syberią, bądź zakazują lotów w ogóle kiedy chcą wynegocjować jakieś ustępstwa, lub ukarać jakiś kraj za niekorzystne dla Moskwy decyzje polityczne. Było już tak z LOTem w 2013 roku, kiedy polski przewoźnik zmuszony był zawiesić loty na trasie Warszawa-Pekin. Wcześniej Polacy chętnie (bo tanio) latali na tej trasie z przesiadką w Moskwie. Kiedy indziej wstrzymanie ruchu lotniczego miało podłoże wyłącznie polityczne. Tak było z rejsami między Rosją a Turcją podczas „zimnej wojny" między tymi dwoma krajami w 2016 roku. I między Ukrainą i Rosją w 2014. Teraz, od 8 lipca Władimir Putin zdecydował się na wstrzymanie bezpośredniego ruchu lotniczego między Rosją a Gruzją po antyrosyjskich demonstracjach w Tbilisi, kiedy to rosyjska delegacja parlamentarna w pośpiechu musiała opuścić terytorium Gruzji.

Rosjanie zaczęli pobierać dodatkowe opłaty (oprócz nawigacyjnych) za przeloty nad Syberią w 1986 roku, kiedy to Aerofłot nie był w stanie sprostać konkurencji przewoźników europejskich. Pieniądze z tytułu tych opłat płyną do kasy rosyjskiego przewoźnika. W 2018 roku wyniosły one 400 mln dol.