Brexit: Zagrożenia, ale i wielkie szanse dla lotnictwa

Linie lotnicze zrzeszone w IATA (Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych) przestrzegają przed chaosem w powietrzu i domagają się okresu przejściowego w ruchu z i do Wielkiej Brytanii przynajmniej przez dziewięć miesięcy.

Aktualizacja: 15.01.2019 07:58 Publikacja: 15.01.2019 07:32

Brexit: Zagrożenia, ale i wielkie szanse dla lotnictwa

Foto: Bloomberg

- Ten czas powinien pozwolić na wypracowanie niezbędnych rozwiązań - uważa dyrektor generalny IATA Alexandre de Juniac. Zarządzający brytyjskimi lotniskami mają świadomość, że wydłużą się u nich kolejki do kontroli dokumentów i zapewniają, że są do tego przygotowani.

Ale co będzie z lotami? Katherine Keahy, która odpowiada za operacje lotnicze na największym brytyjskim lotnisku – londyńskim Heathrow przyznaje, że w wypadku braku umowy tzw. „sieroce loty" (cinderella flights) czyli takie, które wystartowały, gdy Wielka Brytania jeszcze była członkiem Unii Europejskiej, ale lądują już po granicznej dacie brexitu mogą dostać odmowę przyjęcia. Ze względu na ciszę nocną obowiązującą na brytyjskich lotniskach takich rejsów jednak będzie bardzo niewiele.

Prezes LOT-u Rafał Milczarski zapewnia, że brexit nie jest zagrożeniem dla polskiego przewoźnika. LOT właśnie zwiększył liczbę rejsów do Wielkiej Brytanii i uruchomił połączenia London City. Dla tej linii jest to jeden z najważniejszych kierunków w siatce. Co w takim razie stanie się z lotami w ekstremalnym przypadku „twardego brexitu" i braku umowy przejściowej, o którą wnioskuje szef IATA?

Prawnicy są mniej optymistyczni od prezesa LOT-u. Ich zdaniem w tej sytuacji grozi paraliż w komunikacji lotniczej, ponieważ ruchu między Wielką Brytanią i resztą Unii Europejskiej nie regulują żadne umowy, a ta o otwartym niebie wygaśnie 29 marca. Ostatnia umowa Polski „z rządem Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii o cywilnej komunikacji lotniczej" pochodzi z 2 lipca 1960 roku (weszła w życie 25 października 1960 r.).

Dlatego szansą na utrzymanie w miarę niezakłóconych rejsów między portami brytyjskimi i polskimi byłoby jej wskrzeszenie. Wtedy - zdaniem prawników wyspecjalizowanych w zagadnieniach lotniczych - Polskie Linie Lotnicze LOT i British Airways jako jedyne uprawnione linie do przewozu pasażerów pomiędzy Polską a Wielką Brytanią będą musiały znaleźć moce przewozowe do transportu milionów pasażerów.

British Airways raczej nie zrobią tego wysiłku, bo polski kierunek nie jest dla nich priorytetowy. A jeśli LOT przejąłby pasażerów Wizz Aira, Ryanaira, EasyJeta i Jet2com na trasach do i z Wielkiej Brytanii potroiłby liczbę swoich pasażerów i stałby się jedną z największych linii lotniczych w Europie. To rozwiązanie mało realne, ale nie nieprawdopodobne. Takiego statusu nie miałyby już jednak planowane połączenia LOT-u z Budapesztu na lotnisko London City (startuje w lutym), natomiast pod wielkim znakiem zapytania stanie majowa inauguracja rejsów z Wilna do Londynu, na którą LOT wygrał przetarg. Tyle, że wówczas będzie już dokładnie wiadomo co i jak działa (nie działa) po brexicie.

- Ten czas powinien pozwolić na wypracowanie niezbędnych rozwiązań - uważa dyrektor generalny IATA Alexandre de Juniac. Zarządzający brytyjskimi lotniskami mają świadomość, że wydłużą się u nich kolejki do kontroli dokumentów i zapewniają, że są do tego przygotowani.

Ale co będzie z lotami? Katherine Keahy, która odpowiada za operacje lotnicze na największym brytyjskim lotnisku – londyńskim Heathrow przyznaje, że w wypadku braku umowy tzw. „sieroce loty" (cinderella flights) czyli takie, które wystartowały, gdy Wielka Brytania jeszcze była członkiem Unii Europejskiej, ale lądują już po granicznej dacie brexitu mogą dostać odmowę przyjęcia. Ze względu na ciszę nocną obowiązującą na brytyjskich lotniskach takich rejsów jednak będzie bardzo niewiele.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Transport
Branża lotnicza rozpala emocje. Temat kampanii wyborczych w całej Europie
Transport
Katastrofa w Baltimore. Zerwane łańcuchy dostaw, koncerny liczą straty
Transport
Nowy zarząd Portu Gdańsk. Wiceprezes z dyplomem Collegium Humanum
Transport
Spore różnice wartości inwestycji w branżach
Transport
Taksówkarze chcą lepiej zarabiać. Będzie strajk w Warszawie