Zakłady grupy w obu krajach zamknięto 17 marca, aby wysprzątać je i wprowadzić w nich dostateczne rozwiązania w zakresie higieny, by mogły wznowić pracę gwarantując ochronę pracowników. Według związku zawodowego CFE-CGC „powrót działalności będzie bardzo częściowy, w formie testowania niektórych operacji uważanych za istotne albo aby dotrzymać terminów dostaw niektórym klientom”.

W Tuluzie ok. 10 proc. załogi, jakieś tysiąc osób ma przystąpić do montowania samolotów z rodziny A320, A330 i A350, a także w ośrodku wydawania samolotów klientom. Ekipy będą pracować na zmianach po 6 godzin, aby nie dochodziło do spotkań z innymi grupami i aby było dość czasu na wysprzątane stanowisk pracy i szatni. Lewicowy CGT uważa, że za wcześnie zaproponowano ochotnikom powrót do pracy.

Airbus rozmawia z europejskimi rządami, ale nie chciał skomentować informacji, że może starać się o ich pomoc z powodu epidemii. Jeden z rzeczników powiedział, że „prowadzimy regularny dialog z rządami zaprzyjaźnionymi z naszymi krajem, ale nie są one publiczne, więc ich nie komentujemy”. Według Reutera, Airbus poinformował rząd Niemiec i przedstawicieli sektora, że jakaś pomoc rządowa może być konieczna, jeśli kryzys potrwa kilka miesięcy.

Śledztwo w Korei

Prokuratura w Seulu wszczęła śledztwo w związku z twierdzeniami, że prezes Korean Air Walter Cho i jego siostra Haether Cho odpowiadają za branie przez byłego członka kierownictwa linii pieniędzy od Airbusa za kupowanie samolotów. Według francuskiego dokumentu o ugodzie Airbus zgodził się zapłacić 15 mln euro za kupno w latach 1996-2000 10 A330, a część pieniędzy przekazał za fikcyjną umowę doradczą poprzez pośrednika.

Korean Air oświadczyła, że Walter Cho, obecnie przewodniczący rady dyrektorów w Hanjin Group ani inni członkowie kierownictwa tej grupy nie mieli nic wspólnego z płatnościami od Airbusa. Prawnik Heather Cho podał, że jego klientka nie była związana z nielegalnymi decyzjami i będzie współpracować w wyjaśnianiu faktów.