Francuzi zaczęli badać czarne skrzynki rozbitego boeinga 737 MAX

Francuscy specjaliści z biura BEA przystąpili do badania zapisów 2 rejestratorów (czarnych skrzynek) samolotu Ethiopian Airlines, który rozbił się 10 marca tuż po starcie.

Aktualizacja: 15.03.2019 17:15 Publikacja: 15.03.2019 15:20

Francuzi zaczęli badać czarne skrzynki rozbitego boeinga 737 MAX

Foto: AFP

Pierwsze wnioski powinny pojawić się za kilka dni. Na ustalenia czekają przede wszystkim piloci na całym świecie. Dawny szef zrzeszenia kenijskich pilotów linii lotniczych, Paul Gichinga stwierdził, że patrząc na zdjęcia miejsca katastrofy można wywnioskować, że samolot pikował nosem. — Wygląda na to, że piloci nie mieli nad nim kontroli w chwili uderzenia w ziemię. Pilot musiał dostać jakieś wskazówki, że może prędkość jest nie ta albo coś podobnego i zdecydował, że zamiast wznieść się i przystąpić wtedy do usunięcia problemu najlepiej zawrócić. 

„New York Times” zacytował osobę, która przesłuchała łączność lotniczą i powiedziała, że etiopski kapitan powiadomił kontrolę lotów w minutę po starcie, że ma problem, gdy samolot był znacznie poniżej minimalnego poziomu bezpiecznej wysokości od ziemi podczas wznoszenia. Trzy minuty później poprosił o zgodę na powrót, bo samolot nienormalnie przyśpieszał. Po uzyskaniu tej zgody samolot wzniósł się na niezwykłą wysokość i zniknął z radaru nad terenem wojskowym. Kontrolerzy stracili kontakt z maszyną w 5 minut po starcie.

Czytaj także: Boeing wstrzymuje dostawy 737 MAX, ale produkuje dalej 

Specjaliści prowadzący postępowanie na miejscu katastrofy znaleźli element stabilizatora zablokowanego w niezwykłej pozycji, podobnej do tej samej części samolotu Lion Air, który rozbił się w październiku. Zablokowana pozycja stabilizatora, który porusza poziomym statecznikiem samolotu może pomóc w ustaleniu, czy samolot pikował czy nie w końcowej fazie lotu.

Trochę danych o rejestratorach

Ważą ok.4,5 kg i składają się z 4 zasadniczych części: chassis albo interfejsa do mocowania i umożliwiania nagrywania i odtwarzania, podwodnego radiolokalizatora, głównego elementu pamięci (Crash Survivable Memory Unit) z nierdzewnej stali lub tytanu, a w nim mikroprocesorów do nagrywania na układach scalonych. Jeden rejestruje rozmowy w kokpicie (CVR), drugi dane lotu (FDR) — informuje Reuter. 

Specjaliści usuwają warstwę ochronną, starannie czyszczą połączenia, aby nie wymazać danych, które trzeba pobrać i skopiować. Same dane nic nie znaczą, należy je odkodować od danych z innych lotów i zamienić w formę graficzną. Czasem stosuje się analizę spektralną do zbadania dźwięków, które pozwolą wychwycić trudno słyszalne sygnały pierwszych odgłosów wybuchu. Mikroprocesor danych L-3 w samolocie Lion Air zawierał 1790 parametrów z ponad 19 lotów. CVR ma nagrania rozmów z ostatnich 2 godzin.

Czytaj także: Linie lotnicze przestawiają się na inne samoloty po uziemieniu B737 MAX 8 

BEA ma specjalny pokój do odsłuchiwania, podobny do studia nagrań, ze sprzętem do miksowania nagrań i playbacku połączonym z ekranem pokazującym zsynchronizowane dane. Tylko główny specjalista i garstka innych osób odsłuchują większość taśm, które są następnie pieczętowane. We Francji, gdzie sędziowie prowadzą rutynowo równoległe postępowania, funkcjonariusz policji może być obecny, także przedstawiciele zagranicznych urzędów śledczych.

Najpierw technik przygotowuje nagranie pilnując, aby było w nienaruszonym stanie. Jednym z najbardziej dramatycznych chwil w 73-letniej historii BEA było na tym etapie zorientowanie się przez pracowników, że kopilot-samobójca samolotu Germanwings zablokował drzwi do kokpitu w 2015 r. kapitanowi, gdy ten chciał je wyważyć. Pracownicy odsłuchujący taśmy mogą korzystać z pomocy specjalistów od wyprowadzania z traumy.

Śledczy chcą pracować metodycznie, ale są pod ogromną presją mediów i społeczeństwa. Zależnie do stopnia uszkodzeń rejestratorów i rodzaju wypadku mogą wyrobić sobie wstępny pogląd w ciągu kilku dni a nawet godzin. Rzadko jednak jest to cała prawda. Wstępne raporty pojawiają po miesiącu, ale często są bardzo lakoniczne. Głębsze śledztwo trwa rok lub dłużej.

BEA ma sprzęt do pracy ze wszystkimi rodzajami rejestratorów, nagrywających na stalowym drucie, folii czy na taśmie magnetycznej. Nowoczesne wersje stosują mikroprocesory w pojemnikach które przetrwają każdą katastrofę, bo są w stanie wytrzymać przeciążenie 3400 G.

Trwają już testy nowego rejestratora przez Airbusa i BEA po 2 latach poszukiwań samolotu Air France, który spadł do Atlantyku w 2009 r. Jest zainstalowany na pływającej podstawie przymocowanej do zewnętrznego poszycia samolotu. Gdy samolot uderzy w wodę, sworznie mocujące cofną się, skrzynka odpadnie i uruchomi się radiolokalizator, co pozwoli ratownikom zrezygnować z kosztownego szukania na dnie.

Indonezja przyspiesza publikację raportu

Szef indonezyjskiej Komisji Bezpieczenstwa Transportu KNKT, Soerjanto Tjahjono zapowiedział przyspieszenie publikacji końcowego raportu o przyczynach katastrofy samolotu Lion Air 29 października. Raport zostanie opublikowany w lipcu-sierpniu, a nie jak zapowiadano w sierpniu-wrześniu. 

Przyczyna katastrofy jest nadal ustalana. Wstępny raport z listopada 2018, przed odzyskaniem rejestratora rozmów w kokpicie, skupiał się na serwisowaniu B7637 MAX 8, szkoleniu pilotów i mechaników, reakcji systemu zapobiegającego przeciągnięciu na wcześniej wymieniony czujnik, ale nie podał przyczyny katastrofy.

Indonezja zamierza wysłać do Etiopii inspektora lotów i przedstawiciela KNKT, aby pomogli w tamtym śledztwie. — Poinformowaliśmy o tym Boeinga, FAA i etiopski urząd bezpieczeństwa lotów, ale nie doszło jeszcze do wymiany informacji. Boeing i FAA jeszcze nie odezwały się, więc będziemy nadal zalecać kontynuowanie uziemienia MAX 8 — powiedział Soerjanto Reuterowi.

Pierwsze wnioski powinny pojawić się za kilka dni. Na ustalenia czekają przede wszystkim piloci na całym świecie. Dawny szef zrzeszenia kenijskich pilotów linii lotniczych, Paul Gichinga stwierdził, że patrząc na zdjęcia miejsca katastrofy można wywnioskować, że samolot pikował nosem. — Wygląda na to, że piloci nie mieli nad nim kontroli w chwili uderzenia w ziemię. Pilot musiał dostać jakieś wskazówki, że może prędkość jest nie ta albo coś podobnego i zdecydował, że zamiast wznieść się i przystąpić wtedy do usunięcia problemu najlepiej zawrócić. 

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
100 zł za 8 dni jazdy pociągami. Koleje Śląskie kuszą na majówkę. A inni?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Transport
Singapurskie Changi nie jest już najlepszym lotniskiem na świecie
Transport
Polowanie na rosyjskie samoloty. Pomagają systemy śledzenia lotów
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego