Pierwsze wnioski powinny pojawić się za kilka dni. Na ustalenia czekają przede wszystkim piloci na całym świecie. Dawny szef zrzeszenia kenijskich pilotów linii lotniczych, Paul Gichinga stwierdził, że patrząc na zdjęcia miejsca katastrofy można wywnioskować, że samolot pikował nosem. — Wygląda na to, że piloci nie mieli nad nim kontroli w chwili uderzenia w ziemię. Pilot musiał dostać jakieś wskazówki, że może prędkość jest nie ta albo coś podobnego i zdecydował, że zamiast wznieść się i przystąpić wtedy do usunięcia problemu najlepiej zawrócić.
„New York Times” zacytował osobę, która przesłuchała łączność lotniczą i powiedziała, że etiopski kapitan powiadomił kontrolę lotów w minutę po starcie, że ma problem, gdy samolot był znacznie poniżej minimalnego poziomu bezpiecznej wysokości od ziemi podczas wznoszenia. Trzy minuty później poprosił o zgodę na powrót, bo samolot nienormalnie przyśpieszał. Po uzyskaniu tej zgody samolot wzniósł się na niezwykłą wysokość i zniknął z radaru nad terenem wojskowym. Kontrolerzy stracili kontakt z maszyną w 5 minut po starcie.
Czytaj także: Boeing wstrzymuje dostawy 737 MAX, ale produkuje dalej
Specjaliści prowadzący postępowanie na miejscu katastrofy znaleźli element stabilizatora zablokowanego w niezwykłej pozycji, podobnej do tej samej części samolotu Lion Air, który rozbił się w październiku. Zablokowana pozycja stabilizatora, który porusza poziomym statecznikiem samolotu może pomóc w ustaleniu, czy samolot pikował czy nie w końcowej fazie lotu.
Trochę danych o rejestratorach
Ważą ok.4,5 kg i składają się z 4 zasadniczych części: chassis albo interfejsa do mocowania i umożliwiania nagrywania i odtwarzania, podwodnego radiolokalizatora, głównego elementu pamięci (Crash Survivable Memory Unit) z nierdzewnej stali lub tytanu, a w nim mikroprocesorów do nagrywania na układach scalonych. Jeden rejestruje rozmowy w kokpicie (CVR), drugi dane lotu (FDR) — informuje Reuter.