Rp.pl: Skąd u sinologa pomysł na książkę o Korei?
Marcin Jacoby: Pomysł wynikał przede wszystkich z trzech rzeczy. Po pierwsze, wydawało mi się, że w Polsce brakuje wiedzy i publikacji pokazujących nowoczesną Koreę Południową, jej społeczeństwo i kulturę. Mnóstwo można poczytać o Korei Północnej, o Południowej zaś bardzo niewiele. Tę lukę chciałem jakoś wypełnić. Po drugie, zainteresowanie Koreą łączy się z moim życiem prywatnym i zawodowym: przez ostatnie 18 lat poznawałem ten kraj dzięki żonie, Koreance z Seulu i jej wspaniałej rodzinie. Jednocześnie dzięki współpracy zawodowej z partnerami w Azji Wschodniej miałem dodatkową możność poznania kraju od strony biznesowej i sektora kultury. Tą wiedzą i tymi doświadczeniami chciałem się jakoś podzielić. Po trzecie, w ostatnich dwóch latach tak dużo zaczęło się zmieniać w samej Republice Korei i na całym półwyspie, że uznałem jakąś próbę opisania źródeł tych zmian za pewną „historyczną konieczność” i to palącą. Perspektywa sinologa dodatkowo pomogła mi w spojrzeniu na Koreę z szerszej perspektywy historycznej, gdyż historia koreańskiej kultury ma wiele punktów stycznych z Chinami. Dostrzegane przeze mnie podobieństwa i różnice bardzo mi pomogły w opowiadaniu o Korei.
Czym różniło się pisanie „Korei Południowej. Republiki żywiołów” od poprzedniej pana książki „Chiny bez makijażu”?
Książkę o Chinach pisałem przede wszystkim z perspektywy badacza i człowieka, który podróżował po Chinach, zbudował wiele ciekawych relacji z przedstawicielami chińskiej inteligencji. Bardzo dużo informacji czerpałem z tych doświadczeń i rozmów ze światłymi i fascynującymi ludźmi, których poznałem w Chinach w trakcie mojej pracy w Instytucie Adama Mickiewicza w latach 2008-2017. Pisząc o Chinach miałem komfort solidnej edukacji sinologicznej, którą otrzymałem na Uniwersytecie Warszawskim i dobrej znajomości języka, a zatem tematy związane z historią, językiem czy kulturą wydawały mi się stosunkowo proste do opisu. Książkę o Korei pisałem z perspektywy osobistej. Miałem mnóstwo doświadczeń rodzinnych, jednak brakowało mi ugruntowanej wiedzy o historii Korei, czy kompetencji językowej. Musiałem to próbować nadrobić, sięgając do licznych opracowań. Zawiłości koreańskiej historii najnowszej, a szczególnie niedawnych wydarzeń politycznych poznawałem dzięki wsparciu żony, która była pełnoetatowym badaczem i krytykiem tej części książki. Dostarczała mi niekończący się strumień informacji czerpanych ze źródeł koreańskich: publikacji, prasy i bieżących dyskusji w mediach społecznościowych. Dzięki temu książka zyskała głębię, która nie byłaby dostępna autorowi nieznającemu płynnie koreańskiego i nie spędzającemu długich godzin na poznawaniu dyskusji politycznych i społecznych w Korei.
Co najbardziej wyróżnia Koreę Południową od innych krajów?