– Więcej mieszkań sprzedaje się dziś znacznie poniżej ceny ofertowej – przyznaje Marcin Jańczuk, dyrektor z agencji Metrohouse. – Są oczywiście transakcje, w których nie udaje się wynegocjować nawet złotówki rabatu. Ale są i takie, gdzie zniżka wynosi 20 proc.
Rabaty na małe i duże
Z analiz Metrohouse wynika, że przy większości transakcji negocjacje przynoszą obniżki od 3 do 5 proc. ceny. – Mówimy tu o różnicy pomiędzy ostatnią ceną ofertową a ceną transakcyjną – zastrzega Marcin Jańczuk. – W czasie ekspozycji oferty na rynku cena jest nieraz obniżana kilkakrotnie – tłumaczy. I podaje przykłady dużych przecen. 142-metrowy lokal w Wilanowie został sprzedany za ponad 1 mln zł – 165 tys. zł poniżej ceny wywoławczej. O 30 tys. zł została przeceniona 31-metrowa kawalerka na Ursynowie, za którą nowy właściciel zapłacił 190 tys. zł. 38 tys. zł poniżej ceny ofertowej, za 139 tys. zł, sprzedał się 22,1-metrowy lokal przy ul. Działdowskiej na Woli. Oferta pozostawała na rynku 100 dni.
Magdalena Nowak ze śródmiejskiego oddziału Freedom Nieruchomości ocenia, że w ostatnim roku największe przeceny dotknęły dużych trzy-, czteropokojowych mieszkań oraz domów. – To nieruchomości, na które nie było chętnych pomimo stopniowych obniżek cen – mówi. – W efekcie cena transakcyjna była niższa od pierwszej ofertowej o 15–24 proc. To jednak pojedyncze przypadki. Przyjmując oferty, staramy się ustalić jak najbardziej realną cenę – wyjaśnia.
Joanna Lebiedź, pośredniczka z ReMax Action, podkreśla, że ciągłym obniżkom od pamiętnej paniki i owczego pędu z lat 2007–2008 podlega segment nieruchomości luksusowych – dużych mieszkań i domów – który cieszy się znikomym zainteresowaniem.
A Jakub Bartoszek z Freedom Nieruchomości Warszawa-Śródmieście dopowiada, że właściciele bardzo często doliczają do ceny nieruchomości wartość sentymentalną. – A za tę nikt nie zapłaci – podkreśla.