Nowe mieszkanie, ale już z drugiej ręki

Klienci chętnie kupują lokale w budynkach wzniesionych po 2000 roku. Ofert kilkuletnich mieszkań jest jednak na rynku bardzo mało.

Aktualizacja: 05.05.2016 09:43 Publikacja: 05.05.2016 09:33

Nowe mieszkanie, ale już z drugiej ręki

Foto: Freedom Nieruchomości

– Nowe mieszkania, kupione rok czy dwa lata temu, w ofercie rynku wtórnego pojawiają się stosunkowo rzadko – mówi Joanna Lebiedź, pośredniczka z Re/Max Action. – Prawdopodobnie dlatego, że kupujący lokale dla siebie nie zdążyli jeszcze zamknąć cyklu „zaspokajania potrzeb mieszkaniowych" przez świeżo nabytą nieruchomość – ocenia. I dodaje, że inwestorzy spekulacyjni od czasu masowego wykupu mieszkań w pakietach w latach 2006–2007 nie robią już hurtowych zakupów.

– Można zakładać, że nie wierzą specjalnie w równie spektakularny wzrost cen i tym samym zwrot z inwestycji, jaki dawały inwestycje w nieruchomości w latach 2000–2007 – ocenia Joanna Lebiedź. – Poza tym część inwestorów borykała się lub nadal boryka ze sprzedażą nieruchomości nabytych w celach czysto spekulacyjnych. Popyt jest umiarkowany, z tendencją do inwestowania w mieszkania małe. Powoli zyskuje wynajem – dodaje.

Wielu młodych klientów, jak wyjaśnia pośredniczka, nie ma zdolności kredytowej, aby pozwolić sobie na własne cztery kąty. – Inni nie chcą się obciążać kredytem ze względu na perspektywę zmiany miejsca zamieszkania czy pracy – opowiada Joanna Lebiedź. – Poza tym, z uwagi na przepisy podatkowe, zbycie nieruchomości przed upływem dwóch lat od zakupu jest nieopłacalne.

Także Jarosław Mikołaj Skoczeń, ekspert Emmerson Realty, pytany o jedno- i dwuletnie mieszkania na rynku wtórnym, mówi, że jest ich bardzo mało. – Wydaje się, że najwięcej jest ich na Woli – ocenia. – Praktycznie są to nowe lokale, sprzedawane często w stanie deweloperskim.

Agnieszka Żemaitis, dyrektor biura agencji Metrohouse na Bemowie dodaje, że klienci najczęściej pytają dziś o dwupokojowe mieszkania o powierzchni 40–55 mkw. w cenie 350–400 tys. zł. – W Warszawie widać też zwiększone zainteresowanie większymi, ponad 60-metrowymi mieszkaniami na Bemowie, Ursynowie i w Wilanowie – opowiada. – Poszukiwanym towarem są lokale z rynku wtórnego w nowym budownictwie, czyli w blokach wybudowanych po 2000 roku. Takich mieszkań jest jednak mało.  Jeśli się pojawiają, to znikają bardzo szybko, często po wygórowanych cenach. Klienci chcą kupować lokale w budynkach wznoszonych w nowszych technologiach, ale niekoniecznie są gotowi zaczekać na zakończenie inwestycji deweloperskiej rok lub dłużej – wyjaśnia. I dlatego właśnie często dopłacają do mieszkań z drugiej ręki w zamian za komfort szybkiej przeprowadzki oraz poczucie bezpieczeństwa. – Po prostu widzą, co kupują – mówi Agnieszka Żemaitis.

Są też klienci, którzy decydują się na zakup mieszkań w starszym budownictwie, np. w wielkiej płycie czy ramie H. Ceny mieszkań w takich blokach schodzą nawet, jak mówi przedstawicielka Metrohouse, do ok. 5 tys. zł za mkw.

– Najdroższą dzielnicą niezmiennie pozostaje Śródmieście, gdzie średnie ceny transakcyjne wynoszą ponad 9,5 tys. zł za mkw. – podaje Agnieszka Żemaitis. – Następne są Mokotów (powyżej 8 tys. zł), Wilanów (7,8 tys. zł), Żoliborz (7,7 tys. zł), Wola (7,6 tys. zł), Bemowo (6,9 tys. zł). Po tańsze mieszkania trzeba się wybrać na Białołękę, Targówek lub Pragę-Północ.

Według analiz Metrohouse ceny mieszkań są raczej stabilne. – Dzięki licznym inwestycjom deweloperskim zwiększającym podaż nie należy się obawiać znacznych podwyżek – twierdzi Żemaitis. – Z naszych badań wynika, że 30 proc. transakcji dotyczy mieszkań wybudowanych po 2000 r. Niemalże taki sam odsetek transakcji odnotowaliśmy w segmencie mieszkań wybudowanych w latach 70.–90. Te lokale są wybierane ze względu na przystępne ceny, umożliwiające czasem skorzystanie z dopłat w ramach programu „MdM".

– Nowe mieszkania, kupione rok czy dwa lata temu, w ofercie rynku wtórnego pojawiają się stosunkowo rzadko – mówi Joanna Lebiedź, pośredniczka z Re/Max Action. – Prawdopodobnie dlatego, że kupujący lokale dla siebie nie zdążyli jeszcze zamknąć cyklu „zaspokajania potrzeb mieszkaniowych" przez świeżo nabytą nieruchomość – ocenia. I dodaje, że inwestorzy spekulacyjni od czasu masowego wykupu mieszkań w pakietach w latach 2006–2007 nie robią już hurtowych zakupów.

– Można zakładać, że nie wierzą specjalnie w równie spektakularny wzrost cen i tym samym zwrot z inwestycji, jaki dawały inwestycje w nieruchomości w latach 2000–2007 – ocenia Joanna Lebiedź. – Poza tym część inwestorów borykała się lub nadal boryka ze sprzedażą nieruchomości nabytych w celach czysto spekulacyjnych. Popyt jest umiarkowany, z tendencją do inwestowania w mieszkania małe. Powoli zyskuje wynajem – dodaje.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu