Artyści nie mogą być kukiełkami propagandy

Terry Gilliam z Monty Pythona pokazał film o Don Kichocie, o który walczył 20 lat.

Aktualizacja: 05.07.2018 18:30 Publikacja: 05.07.2018 18:22

Artyści nie mogą być kukiełkami propagandy

Foto: AFP

Karlowe wary

Festiwal w Karlowych Warach to święto kina i luzu. W parku wokół hotelu Thermal trwa nieustanny piknik. Gra muzyka, u plastyków rozkładających na chodniku sztalugi można zamówić rysowany od ręki portret albo kupić obrazek z widokiem Młyńskiej Kolumnady. Młodzi ludzie rozkładają na trawie koce, żeby chwilę odpocząć w cieniu drzew, a potem biegną do kin. Chłoną wszystko: filmy nagrodzone w Cannes, klasykę, obrazy eksperymentalne.

Ale Karlowe Wary, jak większość dużych filmowych imprez, ma też swoją „pompę”: czerwony dywan prowadzący do thermalowej „Wielkiej Sali”. W tym roku jest na nim tłoczno, a goście mogą się podobać młodym uczestnikom festiwalu. To w większości artyści związani z kinem niezależnym. Pierwsze dni należały do Tima Robbinsa, aktora, który grał w filmach Altmana, braci Coen, Darabonta, Frearsa, dostał Oscara za rolę w „Rzece tajemnic” Eastwooda, a sam wyreżyserował m.in. mocny krzyk przeciwko karze śmierci „Przed egzekucją”. Odbierając Kryształowy Glob, namawiał artystów, by nie stawali się „kukiełkami propagandy” i „elementem świata Marvela”, lecz walczyli o prawdę.

– Kiedy patrzę na własne życie, najważniejsze dla mnie pytanie brzmi: „Co by było, gdybym nie mówił głośno tego, co myślę? – powiedział mi w wywiadzie, który opublikujemy w „Plusie Minusie”. – Kim byłbym, gdybym nie wychylał głowy poza swoją strefę wygody i bezpieczeństwa? Gdybym był pragmatykiem i zamiast pracować przy skromnych, trudnych projektach, które uważam za istotne, pojawiał się w kolejnych superprodukcjach?. I wiem, że nie czułbym się wtedy ze sobą dobrze.”

Richard Linklater, twórca cyklu „Przed wschodem...” „Przed zachodem słońca” i „Przed północą”, a także kręconego przez 12 lat filmu „Boyhood”, zjawił się w Karlowych Warach jako przedstawiciel legendarnego już teksaskiego Austin Film Society, które założył w 1985 roku. – Staram się zachować niezależność do dzisiaj – mówił na konferencji prasowej. – Zresztą ze swoim sposobem myślenia i pracy nie pasuję do Hollywoodu. To w gruncie rzeczy potwornie nudne miejsce, gdzie każda rozmowa zaczyna się: „Podobał mi się twój film. Ile zarobił w pierwszy weekend?”.

Podobnie myśli Andrew Bujalski uważany za „ojca chrzestnego” niskobudżetowego, naturalistycznego kina mamblecore. Kiedy w 2002 roku pokazał „Funny Ha Ha”, nikt nie przypuszczał, że to początek nurtu. Ale potem w podobnym stylu zaczęli kręcić filmy bracia Duplass, Lynn Shelton, Aaron Katz czy Joe Swanberg, którego improwizowane obrazy okazały się zbyt niezależne nawet dla festiwalu Sundance.

– W pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że nasze pokolenie nie zostało na ekranie sportretowane – mówił w Karlowych Warach Bujalski. – I wiedzieliśmy, że nie ma większego znaczenia, czy film będzie bezbłędny technicznie. Ważne było to, co chcieliśmy powiedzieć.

Z humorem i dystansem do siebie sportretowali ludzi zagubionych, żyjących z dnia na dzień. Opowiedzieli o ich niełatwych relacjach i niechęci do „dorośnięcia”, o niepokoju, jaki im towarzyszy. Przypomnieli, że część młodej generacji amerykańskich inteligentów daleko odeszła od idei American Dream i mitu self-made manów.

I wreszcie Terry Gilliam. Zwariowany Amerykanin, który wybrał Europę, stając się jednym ze współtwórców Monty Pythona, 20 lat walczył o możliwość zrobienia „Człowieka, który zabił Don Kichota”. Dziś, pokazując ten film na festiwalu, mówi: „To ostrzeżenie dla młodych filmowców, by nie dali się skorumpować światu reklamy”. Po czym jak Bujalski dodaje, że „reżyser to nie jest facet, który wie, jak ustawić kamerę, lecz człowiek, który ma coś do powiedzenia.” ©?

Karlowe wary

Festiwal w Karlowych Warach to święto kina i luzu. W parku wokół hotelu Thermal trwa nieustanny piknik. Gra muzyka, u plastyków rozkładających na chodniku sztalugi można zamówić rysowany od ręki portret albo kupić obrazek z widokiem Młyńskiej Kolumnady. Młodzi ludzie rozkładają na trawie koce, żeby chwilę odpocząć w cieniu drzew, a potem biegną do kin. Chłoną wszystko: filmy nagrodzone w Cannes, klasykę, obrazy eksperymentalne.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata
Film
Mastercard OFF CAMERA: „Dyrygent” – pokaz specjalny z udziałem Andrzeja Seweryna
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie
Film
Kto zdecyduje o pieniądzach na polskiej filmy?