Frankowicze: komu należy się pomoc

Jedna z tez mówi, że frankowiczem jest zamożny leming z Miasteczka Wilanów, który kupił za kredyt w CHF kilka mieszkań na wynajem. Czy rzeczywiście?

Aktualizacja: 23.12.2015 21:43 Publikacja: 23.12.2015 20:33

Kompetencje bankowców zderzają się z ich banalną chęcią skasowania kolejnego, gigantycznego jak na p

Kompetencje bankowców zderzają się z ich banalną chęcią skasowania kolejnego, gigantycznego jak na polskie realia, rocznego bonusu.

Foto: Bloomberg

Prawie rok temu - 15 stycznia - kurs franka szwajcarskiego wzrósł niespodziewanie z 3,5 do ponad 4 zł, a wraz z nim długi osób z kredytami w tej walucie. Od wielu miesięcy kurs szwajcarskiej waluty - CHF - zbliża się do 4 zł. Od wielu miesięcy politycy prześcigają się w pomysłach na pomoc frankowiczom zadłużonym na mieszkanie. Przynajmniej teoretycznie, by w praktyce budować na tym kapitał polityczny.

Z opublikowanego jesienią tego roku badania NBP "Zasobność gospodarstw domowych w Polsce" wynika, że kredyt walutowy ma ok. 2 proc. polskich rodzin, głównie w CHF. Raport mówi też, że frankowicze to osoby o ponadprzeciętnych dochodach. Kredyty walutowe były zwykle udzielane w wyższej wysokości od złotowych, bo dostawały je gospodarstwa, których mediana rocznego dochodu to 33,5 tys. zł na osobę, podczas gdy wśród gospodarstw z kredytem hipotecznym zaciągniętym w złotych wynosi niecałe 27 tys. zł na osobę. Czy państwo powinno pomóc frankowiczom i w jaki sposób?

Komentuje Krzysztof Czerkas, były bankowiec, doradca finansowy:

- Świetnie, że pojawił się wspomniany raport, bo wreszcie jest próba konkretnej diagnozy. Trzeba jednak umieć interpretować te dane. Raport NBP nie podejmuje tematu proporcji wartości kredytów hipotecznych do wartości zabezpieczenia (LTV). Na koniec 2014 koniec 2014 było 215,6 tys. kredytów o LTV powyżej 80 procl , a ich łączna wartość wynosiła 78,8 mld. Jednocześnie , według Komisji Nadzoru Finansowego 144,6 tys. kredytów CHF o wartości 56,5 mld zł posiadało LTV przekraczające 100 proc., a przeciętna wartość takiego kredytu wynosiła 390,8 tys. zł. Na koniec 2014 r. w portfelach było również 80,6 tys. kredytów złotych oraz 21,5 tys. kredytów w innych walutach, w przypadku których LTV przekraczało 100 proc . Cytując dalej KNF: w związku z obserwowanym osłabieniem złotego względem CHF, można szacować, że liczba kredytów CHF o LTV > 100 proc. wzrosła do około 179,4 tys., a ich wartość do około 76,5 mld zł. Warto zauważyć, że raport KNF mówi o kredytach w CHF . A co z kredytami hipotecznymi w euro lub w USD ? Ten sam problem.

Mnie z raportu NBP zainteresowała szczególnie jedna informacja. Mediana stanu aktywów finansowych gospodarstwa domowego. Mowa o niej na str. 6 raportu. Aktywa finansowe mają w przypadku polskich gospodarstw domowych (mediana 2,1 tys. euro) mniejsze znaczenie jako składnik ich całkowitego majątku, niż ma to miejsce w Strefie Euro (mediana 11,4 tys. euro), stanowiąc ok. 5 proc. łącznej wartości aktywów, wobec ok. 15 proc. dla strefy euro. Wykazane w raporcie NBP mediany stanów aktywów finansowych gospodarstw domowych mogę pozwolić danemu gospodarstwu domowemu, aby przez kilka miesięcy obsługiwać kredyt hipoteczny, ale nie poprawią wskutek przedpłaty kredytu proporcji LTV. I tu jest zasadniczy problem. Wskazaną przez NBP mediana aktywów finansowych może być też niewystarczająca aby gospodarstwo domowe mogło oddać bankowi , który udzielił kredytu w CHF korzyści odniesione wskutek korzystania z tańszego bo niżej oprocentowanego kredytu w złotych. Przypomnę, że takie pomysły pojawiały się ze strony KNF na początku 2015 r.

Danych z raportu NBP nie powinniśmy więc postrzegać jedynie w kontekście bieżących dochodów i rezerw gotówki na ewentualną obsługę kredytu hipotecznego. Musimy dokładnie zrozumieć, kiedy zaczyna się problem z obsługą kredytu hipotecznego.

Problem pojawia się, gdy gospodarstwo domowe traci stabilne źródło dochodu. W przypadku osób utrzymujących się z pracy najemnej dzieje się tak, gdy są redukcje w korporacji lub urzędzie lub gdy pojawiają się problemy z kontrahentami w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek. Ludzie z korporacji będący po 40. roku z życia, mają poważne problemy aby odnaleźć się w nowej sytuacji lub podjąć własną działalność gospodarczą. Mediana stanu aktywów finansowych z raportu NBP pokazuje, że oszczędności gospodarstw domowych są za małe aby móc rozkręcić własną działalność gospodarczą . I tu jest trzeci problem interpretacji danych z raportu NBP.

Kolejne kłopoty mogą mieć miejsce w gospodarstwie domowym, gdy pojawią się nieprzewidziane wydatki, np. przewlekłe choroby w rodzinie, gdzie kosztów leczenia nie refunduje NFZ. A często nieszczęścia w gospodarstwie domowym chodzą parami: utracie dochodów towarzyszy choroba. Z medycznego punktu widzenia stres, że nie mam za co utrzymać rodziny i spłacić długów, przyśpiesza rozwój różnych chorób.

Gdy jeszcze LTV jest powyżej 100 proc., sprzedaż nieruchomości nic nie da – gospodarstwo domowe pozbędzie się najcenniejszego według raportu NBP - aktywa, jakim jest nieruchomość, a zostanie z długami bez żadnych źródeł spłaty.

Z danych NBP wynika, że frankowicze mają wyższe dochody niż złotówkowicze. Jakoś nie przekonują mnie komentarze prasowe do ostatniej ankiety NBP na temat zamożności gospodarstw domowych w Polsce. Hasła, że jesteśmy bogatsi od Niemców, bo mamy mieszkania na własność, to sprytny PR, poprawiający samopoczucie części polskich polityków, zwłaszcza tych dla których lata 1989-2015 to jeden wielki ciąg sukcesów. Ale rodzą się pytania, np. jak wyceniano nieruchomości w omawianym raporcie NBP ? Po cenach z 2007 i 2008 roku, a więc szczytu boomu? Należy raczej przyjąć założenie, że kredytobiorcy mający kredyty w CHF nie posiadają żadnych znaczących oszczędności, stanowiących bufor bezpieczeństwa, aby poprawić LTV .

Nie uważam zatem mediany aktywów finansowych (oszczędności) wskazanych w raporcie NBP (2,1 tysięcy euro) za kwotę znaczącą w tym kontekście. Gospodarstwa domowe w Polsce mogą natomiast, w przypadku utraty pracy, w oparciu o te oszczędności kontynuować przez pewien okres obsługę kredytu. Te oszczędności są jednak, jak już mówiłem, za małe aby poprawić LTV, np. poprzez jednorazową spłatę kredytu.

Badanie przeprowadzone przez sam Związek Banków Polskich w listopadzie 2014 n. wskazuje, że 42 proc. polskiego społeczeństwa nie odkłada żadnych kwot. Jak wskazuje inny raport - "Diagnoza społeczna 2013" - wśród oszczędzających Polaków 31 proc. gospodarstw domowych zgromadziło środki w wysokości od 1- do 3-miesięcznych dochodów. Wartość od 3- do 6-miesięcznych dochodów udało się odłożyć 23,4 proc. ankietowanych. Natomiast 12,8 proc. osób posiada środki odpowiadające kwocie między 6 a 12 pensjami, a tylko 6,4 proc. ma odłożone więcej niż wynosi roczna pensja. Gdyby odsetek taki osób był kilkakrotnie wyższy, nie byłoby problemu kredytów w CHF o LTV powyżej 100 proc.

Trzeba też pamiętać o tym, że przeciętne gospodarstwo domowego rzadko ma też inny majątek, np. inne nieruchomości, które może spieniężyć, aby ratować swą płynność finansową. Raport NBP wskazuje na znaczną koncentrację majątku w Polsce – 10 proc. gospodarstw domowych posiada 37 proc. majątku.

Powinniśmy zatem kontynuować badania, kim jest i czym dysponuje przeciętny polski frankowicz. Wygodna dla sektora bankowego i lansowana przez jego ekspertów wersja, że frankowiczem jest zamożny i sprytny leming z Miasteczka Wilanów, który kupił za kredyt w CHF kilka mieszkań na wynajem, powinna być skonfrontowana z relacjami pracowników firm pośrednictwa finansowego i pionów biznesowych banków, którzy proponowali kredyt w CHF, bo klient w nie miał zdolności kredytowej na kredyt w PLN.

Zbadanie, kim jest rzeczywiście polski frankowicz, to klucz do rozwiązania problemu. Dziwię się, że żaden z poważnych ośrodków akademickich zajmujących się ekonomią lub socjologią nie podjął się dotąd tego tematu. Przecież to gotowy temat badawczy do realizacji przez ośrodki akademickie we współpracy z KNF, BFG i NBP i firmami doradczymi.

Stosowne badania można byłoby sfinansować z grantów rządowych. Raport NBP o zamożności Polaków to pierwsza poważna próba podejścia do tematu. Do tej pory ma miejsce debata ideologiczna o frankowiczach z niewielkim udziałem matematyki i z dużym udziałem polityki dla odmiany. Szkoda.

W ramach niezbędnych analiz należałoby zbadać także i inne kwestie:

- Przy jakich scenariuszach makroekonomicznych, ceny nieruchomości w Polsce mogą wrócić do poziomu z 2008 roku ?

- Czy polskie państwo stać do powrotu na kilka lat do ulgi odsetkowej, czyli możliwości odpisywania od podatku wydatków na odsetki od kredytów hipotecznych ?

- Czy ponowne włączenie w krwioobieg gospodarki 1 mln potencjalnie wykluczonych osób (tych z LTV powyżej 100 proc.) oraz ulgi podatkowe dla osób spłacających kredyty hipoteczne, dadzą polskiej gospodarce impuls w postaci wzrostu konsumpcji, a budżetowi państwa wpływy z podatków pośrednich (VAT) kompensujących ulgi podatkowe ?

- Czy polskie banki mają wystarczające odpisy aktualizacyjne na kredytobiorców, których LTV jest powyżej 100 proc., przy założeniu , że płynne aktywa gospodarstw domowych wynoszą nie więcej niż 2,1 tys. euro (dane z omawianego raportu NBP).

A teraz moja konkretna dotycząca rozwiązania problemu frankowiczów, która powinna być poprzedzona rzetelną i niezależną diagnozą oraz wyliczeniami. Przede wszystkim powinna być wdrożona ustawa o pomocy frankowiczom, ale po rzetelnych analizach jej skutków ekonomicznych. Oto jej założenia:

- Kredytobiorcom z długami o LTV powyżej 100 proc., mającym kredyty w CHF lub w euro czy USD, i nie mającym dochodów w walucie obcej, na którą opiewa kredyt, powinno się ustawowo przewalutować kredyty po średnich kursie NBP ze stycznia 2015 r., czyli sprzed skokowej dewaluacji złotego wobec CHF. Dotyczyłoby to kredytobiorców wykorzystujących zakupioną za kredyt w CHF nieruchomość wyłącznie na własne cele mieszkaniowe.

- Wszelkie spłaty od momentu przewalutowania powinny być księgowane przez banki na poczet spłat kapitału, aż LTV nie będzie na poziomie 75 proc. Ta możliwość dotyczyłaby także kredytobiorców w złotych, mających LTV powyżej 100 proc. Nieliczna grupa klientów, którzy mają oszczędności, mogłaby to zrobić jednorazowo.

- Nadgorliwi urzędnicy skarbowi, atakujący banki za zaniżanie źródeł przychodów wskutek księgowania spłat na kapitał, powinni za sprokurowanie kontroli skarbowej wylatywać z roboty z potężnymi karami finansowymi. Podobne restrykcje powinny dotyczyć urzędników bankowych, egzekwujących przy okazji restrukturyzacji kredytów dodatkowe zabezpieczenia hipoteczne lub dalej uprawniających cross sell produktów bankowych.

- Na poczet spłat kapitału kredytów powinny zostać zaliczone wykupione przez kredytobiorców ubezpieczenia niskiego wkładu własnego oraz spłaty nadwyżkowe kapitału i odsetek po 1 lutego 2015 r. po kursie po dewaluacji.

- Wszystkim kredytobiorcom terminowo obsługującym swe kredyty hipoteczne należałoby dać możliwość odliczania części odsetek od podstawy opodatkowania PIT, aby zadbać o elementarną sprawiedliwość społeczną.

- Jeśli kredytobiorca nie ma możliwości dalszych spłat kredytu, powinien mieć możliwość sprzedaży nieruchomości po cenie wyznaczonej przez ustawę, specjalnym funduszom tworzonym przez BFG, Polskie Inwestycje Rozwojowe i banki najbardziej wyeksponowane na kredyty w CHF . Sprzedaż nieruchomości takiemu funduszowi w całości rozliczałaby zadłużenie hipoteczne kredytobiorców wobec banków.

- Kredytobiorca powinien mieć opcję wynajmu mieszkania, o ile nie miał większych opóźnień w spłacie kredytu (np. trzech miesięcznych rat). Miałby też prawo pierwokupu swej nieruchomości od wymienionych funduszy, ale po aktualnej cenie rynkowej. Ta możliwość dotyczyć powinna wszystkich kredytobiorców hipotecznych: i tych z CHF, i tych z euro, USD i PLN, którzy od pewnego czasu mają nierytmiczne dochody lub nie mają ich wcale, np. wspomnianych 40-latków, którzy stracili pracę. Na finansowanie działań opisanych powyżej, można byłoby przeznaczyć część środków przeznaczonych przez państwo na wykup przez BGK mieszkań na wynajem.

To zupełnie inny program rozwiązania problemu kredytów w CHF niż propozycje prezydenta RP i wcześniej KNF. Trzeba pamiętać, że pewne możliwości rozwiązania problemu kredytów w CHF dają przepisy o upadłości konsumenckiej, znowelizowane od początku tego roku. Ale pojawia się problem: gdzie się mają podziać ludzie, którzy się na taką upadłość zdecydowali. Może związać losy tych osób z rządowymi programami stworzenia puli mieszkań na wynajem.

Których frankowiczów powinien objąć program pomocowy? Tych, którzy nabyli mieszkanie na własne potrzeby i nie dopuścili się dotąd opóźnień w obsłudze kredytów większych niż 90 dni oraz mają LTV powyżej 100 proc.

Jakie scenariusze są możliwe, jeśli nie będzie żadnego narzuconego ustawowo rozwiązania? Pierwszym zagrożeniem jest wspomniane wykluczenie społeczne ponad 1 mln osób. Drugim wadliwa struktura aktywów i pasywów polskiego sektora bankowego (tzw. długa pozycja walutowa, coraz większe problemy z refinansowaniem kredytów w CHF w bankach.

Trzeba brać także pod uwagę zagrożenia związane z możliwą, kolejną skokową dewaluacją złotego wobec CHF oraz zagrożenie związane ze wzrostem oprocentowania kredytów w CHF i prawdopodobne pogorszenie się jakości portfela kredytowego polskich banków z tego tytułu. Trzeba się dodatkowo liczyć z faktem, że Bank Centralny Szwajcarii kiedyś podniesie stopy procentowe. Wzrosnąć mogą także i stopy procentowe NBP, teraz kształtujące się na śmiesznie niskim poziomie .

Straty banków w rezultacie pogorszenia się jakości portfela kredytowego polskich banków mogą naruszyć bazę kapitałową banków i pogorszyć ich wskaźniki wypłacalności. Nagłe straty banków mogą też przynieść różne nie poprzedzone wyliczeniami rozwiązania problemu kredytów w CHF, np. użycie kursu walutowego z dnia uruchomienia największej części tych kredytów - np. z lat 2006- 2008 - przy przewalutowaniu kredytów.

Trzeba pamiętać, że zgodnie z raportami BFG, udział kredytów na cele mieszkaniowe stanowi w polskim systemie bankowym znaczący odsetek aktywów bankowych w odróżnieniu od innych państw UE. Interwencja polskiego państwa w dokapitalizowanie banków, mogłaby okazać się bardzo kosztowna. Od słabych banków nasze państwo nie ściągnie też planowanego podatku bankowego.

Z perspektywy przeciętnego kredytobiorcy, spłaty kredytów walutowych są frustrujące: wielki wysiłek całej rodziny nie przekłada się na poprawę proporcji LTV. Jak LTV jest powyżej 100 proc., to nie wiadomo, czyje jest mieszkanie lub dom: nadal zadłużonej rodziny, a może banku?

Czy Państwo powinno wyłożyć z budżetu i środki pomocowego dla frankowiczów ? Czy raczej banki powinny to zrobić ? Mój pomysł zakłada przesunięcie środków przeznaczonych na mieszkania na wynajem do programu ratowania frankowiczów. W poszczególne fundusze powinny też zaangażować się banki - przede wszystkim te narażone na problemy kredytów w CHF i w mniejszym stopniu BFG.

Zaangażowanie BFG to dodatkowe obciążenie banków. Aby ustawa nie została zaskarżona, że nierównomiernie traktuje kredytobiorców, konieczne danie jest im rekompensaty w postaci ulg podatkowych – powrotu do możliwości odpisywania od podatku lub od dochodu odsetek od kredytów hipotecznych. Podatek bankowy powinien zrekompensować budżetowi te straty oraz ewentualne wpływy z podatków pośrednich. Walka z wykluczeniem społecznym 1 mln osób i zostawienie części pieniędzy u kredytobiorców, powinno pobudzić konsumpcję, a więc i wzrost wpływów z VAT. Ale to wszystko wymaga precyzyjnych symulacji.

Jaki jest zakres odpowiedzialności stron umów kredytowych -  banku i kredytobiorcy? Bank jest profesjonalistą i udzielając kredytów w CHF lub w euro czy USD, powinien był zdawać sobie sprawę z ryzyka kursowego po stronie kredytobiorcy, jeśli ten nie zarabia w walucie kredytu. Bank powinien był także rzetelnie informować kredytobiorcę o tym ryzyku i nie forsować kredytu walutowego, szczególnie gdy kredytobiorca kupuje mieszkania na własne potrzeby i nie ma buforu bezpieczeństwa w postaci znaczących oszczędności lub elitarnego zawodu.

Bank nie powinien w przeszłości forsować agresywnego cross sellingu usług finansowych. Razem z kredytem hipotecznym, kredytobiorca nabywał bowiem za pośrednictwem banku szereg innych usług finansowych: począwszy od ubezpieczenia niskiego wkładu własnego, poprzez ubezpieczenie na życie, ubezpieczenie od utraty pracy, ubezpieczenie stanu prawnego nieruchomości (nawet jak nieruchomość była nabywana od uznanego dewelopera o potwierdzonych źródłach finansowania projektu deweloperskiego). Gdybym nie widział takiej polisy na własne oczy, to bym nie uwierzył.

Pazerność niektórych banków przekroczyła granice dobrego smaku. Wtykano też kredytobiorcom polisolokaty, karty kredytowe i limity kredytowe w ROR. Część kredytobiorców debetuje teraz w krótkim okresie te rachunki i w ten sposób spłaca kredyty w CHF. To odsuwa problem kredytu w CHF w czasie. Póki zarabiasz i masz wpływy, wszystko jest OK. Kłopot zaczyna się, gdy je utracisz.

Jak też powszechnie wiadomo, banki zarabiały przy kredytach w walutach obcych na spreadach, czyli korzystnych dla nich kursach sprzedaży walut kredytobiorcom na spłatę rat w CHF lub w euro

Bank powinien rzetelnie analizować zdolność kredytową klienta, np. w oparciu o krytycznie zweryfikowane dochody i realne koszty utrzymania gospodarstwa domowego z uwzględnieniem wszelakich zobowiązań ciążących na gospodarstwie domowym. Analiza powinna uwzględniać zmiany kursu walutowego i zmiany stóp procentowych. Powinny powstać w przeszłości międzybankowe bazy danych kosztów utrzymania gospodarstw domowych, zróżnicowane regionalne, z uwzględnieniem liczebności gospodarstwa domowego, wieku dzieci, rodzaju i wieku zajmowanej nieruchomości. Powinny zostać uaktualnione bazy odzysku kwot przez banki z zabezpieczeń hipotecznych. Takie bazy nie powstawały dotąd, bo i po co. Dane z baz hamowałyby nierozsądny rozwój akcji kredytowej. Ale wtedy nie byłoby stałych wzrostów akcji kredytowej, rozlicznych przychodów z tym związanych i bonusów dla zarządów banków za dynamiczny rozwój biznesu kredytowego.

Natomiast kredytobiorcy powinni zaciągać kredyty walutowe po chwili refleksji: czy zarabiam w walucie kredytu, czy mam bufor w postaci oszczędności, biorąc kredyty w walucie innej niż moje dochody? Jeśli ktoś świadomie spekuluje - to jego sprawa.

Czy przewalutowanie kredytów na złotówki jest konieczne? Jeśli problem kredytobiorców w CHF rzeczywiście jest istotny - a wygląda na to , że jednak jest - to bez tego się nie obejdzie i to musi wynikać z ustawy, a nie z negocjacji klienta z bankiem. Nie wierzę w dobrowolne zgody banków na przewalutowanie. To kłóci się z misją banku, którą jest generowanie zysku dla akcjonariuszy. Mam też sceptyczny stosunek do wyrównywania bankom korzyści przez kredytobiorców mających kredyty w CHF z tytułu niższych niż w CHF stóp procentowych niż we złotych w przeszłości. Przecież nie chodzi o to, aby tych kredytobiorców dodatkowo zadłużyć firmach pożyczkowych lub w rządowych funduszach.

Jeśli będzie zgoda na przewalutowanie, to należałoby przyjąć kurs ze stycznia 2015 r. - sprzed skokowej dewaluacji. Mnie wyliczenia KNF skrajnie negatywnych skutków dla sektora bankowego - przy przewalutowaniu kursów walutowych z 2008 r . i z wcześniejszych lat uruchamiania kredytów w CHF - w pełni przekonują.

Kwestię, dlaczego banki nie są prawdopodobnie od strony odpisów aktualizacyjnych (tzw. rezerwy portfelowej) do końca przygotowane na niekorzystne scenariusze rozwiązania problemu kredytów w CHF, zostawiam zarządom i audytorom banków. To oni odpowiadają za sprawozdania finansowe banków. Ja mam na ten temat swoją prywatną teorię: o tym, że narasta problem kredytów w CHF i w euro, gdzie LTV jest powyżej 100 proc., wiedziano w bankach od dawna. Podobnie jak zdawano sobie sprawę z tego, co dla sektora bankowego oznaczają rosnące notowania wyborcze PIS – partii w wielu rozwiązań ekonomicznych odwołującej się do Węgier, gdzie problem kredytów w CHF rozwiązano dość radykalnie i dodatkowo opodatkowano banki.

Będąc prezesem banku lub członkiem zarządu odpowiedzialnym za ryzyko, trzeba umieć analizować dane ze sfery ekonomii oraz polityki, i wyciągać z tego wnioski dla zarządzania bankiem. W sektorze bankowym spędziłem ponad 20 lat. Znając kolegów z tej branży dłużej niż własną żonę, jestem jak najlepszego zdania o ich kompetencjach i wiedzy ogólnej. Ale kompetencje tych ludzi zderzają się z ich banalną chęcią skasowania kolejnego gigantycznego jak na polskie realia rocznego bonusu. Dotwarzanie odpisu aktualizacyjnego – elementu kosztów banku - niestety taki bonus oddala. I tu jest pies pogrzebany.

Zagraniczny akcjonariusz banków znał problemy kredytów w CHF z innych państw Europy. Widział, co się dzieje na Węgrzech, a nie reagował i udzielał zarządom banków absolutoria. A teraz straszy Polskę sądami, gdy debatujemy o rozwiązaniu problemu kredytów w CHF.

Gdy nie jeżdżę samochodem na przeglądy i nie wymieniam zużywających się części, to nie mogę pomstować na Tuska lub Kaczyńskiego, że samochód nagle mi się zepsuł w środku lasu. Po prostu zgrzeszyłem myślą, mową i zaniedbaniem. I jest casus zagranicznych akcjonariuszy polskich banków.

Czy przewalutowanie może zakłócić funkcjonowanie sektora finansowego? W świetle wyliczeń KNF - tak. Trzeba zatem zrobić symulację różnych scenariuszy. Wybrać należałoby rozwiązanie kompromisowe. Wierzę, że można ochronić 1 mln osób w Polsce przed wykluczeniem finansowym, ale jednocześnie nie zdestabilizować polskiego sektora bankowego, co wymusi później pakiety ratunkowe dla banków ze strony rządu RP.

Ja sam mam kredyt w CHF, ale dotyczy on mieszkania na wynajem, spłacanego z czynszu od najemców. Wziąłem taki kredyt w 2010 roku, bo był tańszy i naiwnie uwierzyłem w szybkie wejście Polski do strefy euro. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że przystąpienie Polski do strefy euro wynikało z dokumentów akcesyjnych oraz z deklaracji pewnego znanego polityka na Forum Ekonomicznym w Krynicy o rychłym przystąpieniu do strefy euro.

Grałem świadomie na wzmocnienie się złotego wobec CHF, w wyniku realizacji tego scenariusza. I się przeliczyłem. Mam w tej chwili LTV w okolicach 40 proc. Takim jak ja, żadna pomoc nie powinna się należeć.

Kim jest ekspert

Krzysztof Czerkas - niezależny ekspert, obecnie prowadzący działalność gospodarczą, prezes spółki Upper Finance Restructuring. Specjalizuje się w zagadnieniach restrukturyzacji zadłużenia podmiotów gospodarczych i osób fizycznych oraz pośrednictwa finansowego. Były członek zarządu BRE Bank Hipoteczny. Z BRE Bankiem związany od 2001 do 2012. W latach 1992-2001 pracował na stanowiskach kierowniczych w banku PBK SA. Wykładowca akademicki. Autor wielu publikacji i książek m.in. z zakresu bankowości inwestycyjnej, hipotecznej, restrukturyzacji finansowej przedsiębiorstw i banków oraz finansowania nieruchomości. Od 1999 r. doktor nauk ekonomicznych (SGH). W latach 1997-1998 członek Rady Nadzorczej Polskiego Banku Rozwoju SA (PBR SA).

Prawie rok temu - 15 stycznia - kurs franka szwajcarskiego wzrósł niespodziewanie z 3,5 do ponad 4 zł, a wraz z nim długi osób z kredytami w tej walucie. Od wielu miesięcy kurs szwajcarskiej waluty - CHF - zbliża się do 4 zł. Od wielu miesięcy politycy prześcigają się w pomysłach na pomoc frankowiczom zadłużonym na mieszkanie. Przynajmniej teoretycznie, by w praktyce budować na tym kapitał polityczny.

Z opublikowanego jesienią tego roku badania NBP "Zasobność gospodarstw domowych w Polsce" wynika, że kredyt walutowy ma ok. 2 proc. polskich rodzin, głównie w CHF. Raport mówi też, że frankowicze to osoby o ponadprzeciętnych dochodach. Kredyty walutowe były zwykle udzielane w wyższej wysokości od złotowych, bo dostawały je gospodarstwa, których mediana rocznego dochodu to 33,5 tys. zł na osobę, podczas gdy wśród gospodarstw z kredytem hipotecznym zaciągniętym w złotych wynosi niecałe 27 tys. zł na osobę. Czy państwo powinno pomóc frankowiczom i w jaki sposób?

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu