Naszym śledczym trudno będzie zdobyć wiedzę o firmach zakładanych w Panamie przez polskich obywateli oraz prowadzonych przez nie transakcjach finansowych mogących służyć ucieczce od podatków i praniu pieniędzy. Powód: państwa zaliczane do tzw. rajów (jest ich ok. 30) pilnie strzegą takich informacji.
Z tzw. polskiego wątku afery Panama Papers wynika, że klientami tamtejszej kancelarii Mossack Fonseca, która zakładała w firmy znanym osobistościom, miał być m.in. polityk Paweł Piskorski oraz biznesmeni Mariusz Walter i Marek Profus. Zainteresowani zapewniają, że prawa nie naruszyli.
Czy jednak wszystko odbywało się legalnie, zbadają – co już zapowiedzieli – generalny inspektor informacji finansowej oraz minister sprawiedliwości, będący zarazem prokuratorem generalnym.
Śledczy, którzy tropią nielegalne interesy w rajach podatkowych, twierdzą, że to zadanie trudne i bywa skazane na porażkę.
Przede wszystkim zakładane w rajach spółki – tzw. offshore – zapewniają właścicielom znaczną poufność. – Przepisy wewnętrzne niektórych krajów zaliczanych do rajów podatkowych bardzo utrudniają ustalenie rzeczywistego beneficjanta, czyli osoby, która zakłada spółkę – przyznaje Paweł Kołodziejski, prokurator z Bydgoszczy, który ściga oszustów podatkowych.