W związku z poręczeniem podpisanym przez ks. prof. Alfreda Wierzbickiego,  członek zarządu Fundacji Życie i Rodzina Krzysztof Kasprzak zaapelował o zwolnienie księdza z KUL.

„Katolicka uczelnia nie może zatrudniać do pracy ze studentami osoby, która swoją działalnością publiczną szkodzi Kościołowi. Taka osoba nie będzie miała dobrego wpływu na kolejne roczniki studentów, z którymi pracuje” - przekonuje Kasprzak.

W rozmowie z TVN24 ks. Wierzbicki zapewnia, że nie żałuje swojej decyzji. - Doszedłem do takiego rozeznania, że w stosunku do Margot zastosowano nieproporcjonalnie środki - chyba nie ma potrzeby wyjaśniania, rozwijania tego – i że jest to represja - wyjaśnił.

- Nie miałem żadnych wątpliwości, że należy tej osobie pomóc. Zwłaszcza, że chciałem się przeciwstawić także eskalacji nienawiści i narastającej w Polsce homofobii - dodał.

Księdza zapytano również o wulgarny gest Margot pod adresem ministra Zbigniewa Ziobry. - To był raczej rodzaj konfuzji, zmieszania niżeli zaskoczenia. Ale zmieszania też dlatego, że rozumiem, ile wściekłości przeżywa. Ja nie znam jej, nigdy jej nie spotkałem, ale słyszałem, że jest to osoba o wielkim potencjale intelektualnym i to też jest w jakimś kontraście - odpowiedział.