Naukowcy z uniwersytetu stanowego w Mediolanie poinformowali o przypadku 4-latka z Lombardii, u którego pod koniec listopada 2019 stwierdzono odrę. U dziecka występowały objawy takie jak katar, kaszel, wymioty czy plamki na skórze. Pierwsze z nich miały pojawić się już 21 listopada. Jak stwierdzili włoscy badacze na łamach naukowego pisma "Emerging Infectious Diseasese”, w rzeczywistości chłopiec chorował na COVID-19. Dowodem na to miał być wymaz z gardła pod kątem wirusa odry, którego wynik był negatywny. Z później przeprowadzonych badań wynikało, że był to koronawirus.

Jak podkreśliła autorka badań Silvia Bianchi, naukowcy mieli na celu przeanalizowanie wszystkich przypadków chorób z objawami wysypki, zarejestrowanych przez służbę zdrowia w Mediolanie między wrześniem 2019 a lutym 2020 roku i nieuznanych za odrę lub różyczkę.

Badacze zaznaczają, że nierozpoznane w porę przypadki koronawirusa mogły być powodem tragicznej sytuacji, jaka miała miejsce podczas pierwszej fali pandemii.

Pierwszy przypadek nowego koronawirusa SARS-CoV-2 we Włoszech został oficjalnie potwierdzony w Lombardii 21 lutego 2019 roku. Uważany za „pacjenta nr 1” 38-latek prawdopodobnie zaraził się podczas kolacji z kolegą, który wrócił z Chin. U mężczyzny choroba miała wyjątkowo ciężki przebieg, który zagrażał jego życiu.