To pierwsza z lig wielkiej piątki, która nie dokończy rozgrywek. Premier Philippe twierdzi, że warunków, by piłkarze wrócili na boiska, nie będzie co najmniej do września. Do tego czasu, ze względu na zagrożenie drugą falą epidemii koronawirusa, nie powinny się też odbywać inne duże imprezy. Nawet przy pustych trybunach.

W przyszłym miesiącu władze ligi mają się spotkać, by podjąć decyzje w sprawie mistrzostwa, gry w europejskich pucharach, spadków i awansów. 10 kolejek przed końcem sezonu liderem z 12 punktami przewagi nad Olympique Marsylia było broniące tytułu Paris Saint-Germain.

W ślady Francuzów nie zamierzają iść Hiszpanie. - Nie rozumiem, dlaczego gra w piłkę za zamkniętymi drzwiami, przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności, miałaby być bardziej niebezpieczna niż praca na linii produkcyjnej czy łowienie ryb na morzu - dziwi się szef La Liga Javier Tebas. - Jeśli ważne sektory gospodarki, a takim jest zawodowy futbol, nie będą mogły zostać uruchomione, może się zdarzyć, że w końcu znikną. W innych krajach zespoły już trenują, to przykład do naśladowania. W Hiszpanii piłka jest ważnym motorem ekonomicznym. Koncentrujemy się na tym, by ją reaktywować.