Działanie prokuratury z Korei Południowej może wywołać gniew we władzach sąsiadów z Północy. Przedstawiciele Pjongjangu w ostatnich miesiącach wielokrotnie krytykowali Seul, m.in. kierując osobiste obelgi pod adresem prezydenta Mun Jae-ina.
Jak informuje AFP, prokuratura ze stolicy Korei Południowej otrzymała skargę przeciwko siostrze Kim Dzong Una.
W ubiegłym miesiącu Koreańczycy z Północy wysadzili w powietrze budynek międzykoreańskiego biura łącznikowego znajdujący się w mieście Kaesong.
Wcześniej wielokrotnie grożono zburzeniem biura ustanowionego w 2018 roku, którego celem było utrzymywanie regularnych kontaktów między armiami Korei Południowej i Północnej.
Przed zburzeniem budynku Kim Jo Dzong mówiła, że obecność biura jest bezużyteczna i wkrótce zostanie całkowicie zniszczone. Siostra przywódcy Korei Północnej potępiła również Seul za ulotki krytykujące jej kraj.
W swojej skardze prawnik Lee Kyung-jae argumentuje, że zburzone biuro łącznikowe jest własnością Korei Południowej, ponieważ zostało odnowione z funduszy rządu, mimo że znajduje się po północnej stronie granicy. Jego zdaniem zburzono budynek, który służył interesowi publicznemu.
Skargę złożono również przeciwko Pak Jong-chonowi, szefowi sztabu generalnego północnokoreańskiego wojska.
Zgodnie z południowokoreańskim prawem karnym za zniszczenie mienia lub zakłócenie pokoju przy użyciu materiałów wybuchowych grozi kara śmierci lub co najmniej siedem lat więzienia. W Korei Południowej kara śmierci po raz ostatni została wykonana w 1997 roku.
W praktyce byłoby praktycznie niemożliwe, aby urzędnicy z Seulu ukarali przedstawiciele Korei Północnej. Lee swoją skargą chce "poinformować ludność Korei Północnej o hipokryzji ich przywódców".