Wśród przejętych środków wybuchowych był m.in. pas szahida. Władze uważają, że dżihadyści szykowali zamachy samobójcze. I dodają, że operacja przeciwko nim miała charakter prewencyjny.
Dwa dni wcześniej, w poniedziałek, w górskiej okolicy Kasserine, 100-tysięcznego miasta leżącego w środkowo-zachodniej Tunezji, bojownicy islamistyczni urządzili zasadzkę na patrol wojskowy. Jak pisze agencja Reuters, zginęło wówczas trzech żołnierzy, a ośmiu zostało rannych.
Starcia w dzielnicy El-Karma zaczęły się w nocy z wtorku na środę, a skończyły po świcie. Najdziwniejsze jest to, że - jak opisuje to portal magazynu "Jeune Afrique" (wydawanego w Paryżu przez Tunezyjczyka) - poczynaniom policjantów przyglądały się, nie bacząc na ryzyko, setki mieszkańców. Jeden z nich zginął - prawdopodobnie od kul dżihadystów. Wielu utrwalało strzelaninę na smartfonach.
Kasserine to prowincjonalne miasto w interiorze, w pobliżu granicy z Algierią, z dala od tunezyjskich kurortów. To w tym biednym regionie zaczęła się w grudniu 2010 roku rewolucja tunezyjska, która dała początek buntom w innych krajach arabskich. A w samym Kasserine doszło wtedy do najkrwawszej próby obrony reżimu Zina al-Abidina Ben Alego (obalonego ostatecznie w połowie stycznia 2011 roku).
Potem region stał się centrum kolejnej przemiany - to tu najsilniejsi są dżihadyści, a wznosząca się nad miastem Kasserine góra Szambi (1544 m n.p.m.) jest bastionem powiązanej z Al-Kaidą Brygady im. Ukby ibn Nafiego.