Śledztwo ws. sabotażu, którego ofiarą padły tankowce, prowadzą ZEA, Arabia Saudyjska i Norwegia, ponieważ jeden z tankowców pływał pod norweską banderą, a jeden pod banderą ZEA.
Niejawny raport przygotowany w tym tygodniu przez DNK, norweskiego ubezpieczyciela wskazuje, że atak na tankowce został prawdopodobnie przeprowadzony przez jednostkę morską z pokładu której wysłano podwodne drony przenoszące od 30 do 50 kg materiałów wybuchowych.
Do ataku doszło po rozszerzeniu na początku maja przez USA embargo na import irańskiej ropy - Stany Zjednoczone z początkiem maja nie przedłużyły wyłączeń dla ośmiu krajów (m.in. Chin i Turcji), które - mimo sankcji nałożonych na Teheran jesienią 2018 roku, nadal mogły sprowadzać ropę z Iranu. Rozszerzenie sankcji ma doprowadzić do zmniejszenia eksportu ropy przez Iran do zera.
DNK uważa, że za atakiem na tankowce może stać irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC), ponieważ organizacja ta wcześniej wyposażyła milicje Huti walczące z saudyjską koalicją i rządem Jemenu w bezzałogowe łodzie mogące przenosić ładunki wybuchowe; odłamki znalezione w zaatakowanym tankowcu norweskim były podobne do tych pochodzących z nawodnych dronów z ładunkami wybuchowymi używanych przez Huti w Jemenie. Ponadto DNK przypomina, że Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej w przeszłości groził użyciem siły a wobec przeciwnika dysponującego większą siłą militarną (USA) prawdopodobnie użyłby "środków asymetrycznych, których użycia można łatwo się wyprzeć". DNK zwraca uwagę, że atak w pobliżu Fudżajry wiązał się ze "stosunkowo niewielkimi zniszczeniami", a przeprowadzono go w czasie, gdy grupa bojowa lotniskowca Abraham Lincoln wciąż nie dotarła w rejon Zatoki Perskiej.
Z raportu DNK wynika również, że do ataków na tankowce doszło w pobliżu cieśniny Ormuz, której zablokowaniem Iran groził, po rozszerzeniu przez USA sankcji.