Chodzi o nalot indyjskiego lotnictwa przeprowadzony na pakistańską część Kaszmiru, w którym celem miały być obozy terrorystów z organizacji z organizacji Jaish-e-Mohammed odpowiedzialnej za atak z 14 lutego w indyjskiej części Kaszmiru na autobus przewożący członków indyjskiej formacji paramilitarnej.
Indie oskarżyły Pakistan o to, że kraj ten popiera terrorystów i udziela im schronienia. Pakistan odrzucił te oskarżenia. Według informacji strony indyjskiej w nalocie miało zginąć nawet 300 terrorystów. Według strony pakistańskiej - indyjskie bomby nie spowodowały żadnych strat w ludziach - ranny miał zostać tylko jeden mieszkaniec tamtejszej wioski.
Teraz doradca premiera Pakistanu ds. zmian klimatu, Malik Amin Aslam, oskarżył Indie o to, że bombowce tego kraju zniszczyły "leśny rezerwat" a rząd w Islamabadzie ma w związku z tym zamiar złożyć formalną skargę na Indie na forum ONZ "i innych forach".
- To co się stało, to ekologiczny terroryzm - powiedział Aslam dodając, że bomby zrzucone przez indyjskie lotnictwo powaliły dziesiątki sosen.
Reuters podaje, że jego reporterzy w rejonie, na który miały spaść bomby, widzieli 15 powalonych sosen. Lokalni mieszkańcy zaprzeczają, jakoby nalot doprowadził do śmierci setek terrorystów.