W programie „Tak i Nie" w Polsat News poseł Żalek nazwał „parszywym kłamstwem obarczanie Polaków za zbrodnie w Jedwabnem". Dalej zaś stwierdził: - Polacy byli spędzeni przez uzbrojonych Niemców, byli tam Niemcy i znaleziono tam łuski z niemieckiej broni. Natomiast uznano, że bez obecności Polaków, nie doszłoby do tej zbrodni - tłumaczył Żalek.
Z przekazu posła Żalka ma wynikać, że jeżeli w Jedwabnem znaleziono łuski z niemieckiej broni, to pewnie, i Niemcy zabili Żydów. Strzelali do nich? Tyle, że ten sposób myślenia posła rozjeżdża się z dowodami zebranymi w trakcie prokuratorskiego śledztwa prowadzonego przez IPN w sprawie zbrodni w Jedwabnem. Bo w Jedwabnem znaleziono i owszem liczne łuski i pociski, tyle że nie tylko niemieckie, ale też rosyjskie z różnych bitew.
W trakcie prowadzonych w tej miejscowości czynności prokuratorskich w kwietniu 2001 r. przeszukane zostało przez saperów wojskowych z Orzysza z wykorzystaniem wykrywaczy metalu zarówno miejsce zbrodni, czyli tam gdzie znajdowała się spalona stodoła i teren przyległy.
Śledczy znaleźli liczne artefakty pochodzące z wojny, a prokurator otrzymał od przedstawicieli Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa cztery łuski karabinowe typu Mauser i jedną typu Mosin. Łuski te włączono do materiałów śledztwa.
W trakcie tych czynności na terenie, gdzie znajdowała się stodoła zabezpieczono: pocisk karabinowy, trzy zapalniki i fragment pocisku artyleryjskiego (skorupę), monetę radziecką o nominale 5 kopiejek, dwie łuski karabinowe. W okolicach kirkutu żydowskiego znaleziono zaś 15 łusek karabinowych, 2 naboje karabinowe, pocisk karabinowy, element zapalnika, zapalnik, zgięty drut przypominający wycior oraz spłonkę z napisami w języku niemieckim. Wszystkie te rzeczy zostały zabezpieczone i przekazane do Wydziału Badań Broni i Balistyki Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego w Warszawie.