Jędrzej Bielecki: Brexitów może być więcej

Już w sobotę Brytyjczycy pokażą, że istnieje życie poza Wspólnotą. Taka alternatywa powinna zmobilizować Brukselę do działania.

Aktualizacja: 31.01.2020 23:38 Publikacja: 30.01.2020 18:42

Jędrzej Bielecki: Brexitów może być więcej

Foto: AFP

Spektaklowi będą się przyglądać tylko nieliczni. O północy z piątku na sobotę, w deszczową brukselską noc, z masztu przed budynkiem Parlamentu Europejskiego zostanie ściągnięta flaga Zjednoczonego Królestwa. Innego znaku brexitu w europejskiej centrali nie będzie, bo tylko tu na widoku publicznym łopoczą barwy wszystkich krajów członkowskich.

A jednak moment dla Wspólnoty będzie epokowy. Od tej pory integracja, którą dotychczas najlepiej streszczała deklaracja europejskich przywódców z 1993 r. o „coraz ściślejszej Unii" („ever closer Union"), przestanie być jedynym możliwym kierunkiem dziejów, drogą, z której nie ma odwrotu.

Brytyjczycy od lat wysyłali Brukseli ostrzeżenia. Nie chcieli przystąpić do strefy euro, znieść kontroli granicznych w ramach Schengen, podporządkować się Karcie praw podstawowych i wynikających z niej orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. A mimo to do samego referendum rozwodowego w 2016 r. brexit był traktowany na kontynencie jako straszak, którego nie da się brać na poważnie. Tuż przed głosowaniem kanclerz Merkel nie zgodziła się na żadne odstępstwo od pełnej swobody przemieszczania się pracowników, wywołując u Brytyjczyków poczucie braku kontroli własnych granic i zostawiając inicjatora referendum Davida Camerona na lodzie.

Żaden z 27 krajów członkowskich, które pozostają w UE, nie ma atutów Wielkiej Brytanii, jej światowego języka, wpływów kulturowych, położenia geograficznego, wsparcia Ameryki. A jednak jeśli lekcja brexitu nie zostanie starannie i z pokorą przerobiona w Brukseli, nie jest trudno wyobrazić sobie w innym kraju takiej samej jak w Wielkiej Brytanii zmiany nastawienia opinii publicznej do integracji.

Od południa i wschodu zjednoczoną Europę otaczają zubożałe i skorumpowane dyktatury. Oparcie bezpieczeństwa Starego Kontynentu na gwarancjach Ameryki staje się coraz bardziej wątpliwe. Swoje zaś reguły gry chcą światu narzucić komunistyczne Chiny. Zjednoczona Europa wciąż ma więc kolosalne atuty.

A jednak Unia od lat nie jest w stanie przełamać gospodarczej stagnacji w starych krajach członkowskich. W miejscu stoją negocjacje nad wspólną polityką migracyjną, unijnym budżetem, ochroną środowiska. Bruksela jest biernym widzem kolejnych międzynarodowych kryzysów, często mających bezpośredni wpływ na jej przyszłość, takich jak w Iranie i Libii. Ale mimo że unijne instytucje nie potrafią skutecznie wypełniać powierzonych im kompetencji, starają się o nowe, choć nie przekazały ich im w jasny sposób kraje członkowskie. Polska doświadczyła tego choćby w sprawie przekopu Mierzei Wiślanej, Hiszpania w sprawie katalońskiej rebelii.

Pisząc o buncie przeciw integracji, zwykle wskazuje się na Polskę i Węgry. Ale to zjawisko szersze. Kraje nordyckie najmocniej sprzeciwiły się pogłębieniu strefy euro, we Włoszech w każdej chwili może dojść do władzy lider skrajnej prawicy, który chce wyjść z unii walutowej. Zdobycia zaś w 2022 r. Pałacu Elizejskiego przez Marine Le Pen nie da się już wykluczyć. Tego Unia – w przeciwieństwie do brexitu – już nie mogłaby przeżyć.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku