Michał Płociński: Niebezpieczny alert wyborczy

Cisza ciszą, ale wyborcze wykorzystanie Alertu RCB skrytykować wolno, a nawet trzeba. Nie do tego to narzędzie służy; to niebezpieczna praktyka, której nie można wprowadzać.

Aktualizacja: 12.07.2020 07:53 Publikacja: 11.07.2020 15:50

Michał Płociński: Niebezpieczny alert wyborczy

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Dzień przed wyborami Polacy dostali alarmową wiadomość SMS o nietypowej treści: „II tura wyborów prezydenckich w niedzielę 12.07. Osoby 60+, kobiety w ciąży oraz osoby niepełnosprawne będą mogły głosować w komisjach wyborczych bez kolejki”. Jakże różną od typowych wiadomości z tzw. Alertu RCB: „Uwaga! Wieczorem przewidywany bardzo silny wiatr i burze, nie wychodź z domu, jeśli nie jest to konieczne”; „Uwaga! Jutro spodziewana jest fala powodziowa, stosuj się do poleceń służb, w tym dotyczących ewakuacji”.

SMS-owy system Rządowego Centrum Bezpieczeństwa znany jako Alert RCB to ważne narzędzie państwa służące do powiadamiania ludności o zagrożeniach. „Jest wykorzystywany tylko w sytuacjach nadzwyczajnych, wtedy, gdy występuje naprawdę duże prawdopodobieństwo bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia na znaczącym obszarze...” ­– informuje samo Rządowe Centrum Bezpieczeństwa na swojej internetowej witrynie – „...powstaje na podstawie informacji o potencjalnych zagrożeniach otrzymywanych z ministerstw, służb np. policji, straży pożarnej, straży granicznej”.

Nawet jeśliby uznać, że wybory w czasach pandemii koronawirusa to „sytuacja nadzwyczajna” i że „występuje naprawdę duże prawdopodobieństwo bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia”, to jak mają się do tego gorące zapewnienia premiera, któremu w końcu podlega Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, a który od wielu dni przekonuje, że głosowanie w komisjach wyborczych jest absolutnie bezpieczne?

Okres ciszy wyborczej, gdy zakazana jest wszelka agitacja wyborcza, to nie czas, by wdawać się w dywagacje, dlaczego rząd postanowił wykorzystać system alarmowy do informowania o przebiegu wyborów. Jednak wyborcze wykorzystanie Alertu RCB skrytykować wolno, a nawet trzeba. Bo nawet jeśli założyć, że za informowaniem ludności o specjalnych możliwościach głosowania stoją same słuszne intencje, to nie do tego jednak narzędzie alarmowych SMS-ów służy. Może się to okazać niebezpiecznym precedensem.

Bo co, jeśli dość frywolne wykorzystywanie Alertu RCB stałoby się rządową praktyką – za tego czy innego gabinetu? System alarmowy w końcu nie bez przyczyny „jest wykorzystywany tylko w sytuacjach nadzwyczajnych”. Kto odpowie za konsekwencje tego, że Polacy przestaną poważnie traktować wiadomości o „naprawdę dużym prawdopodobieństwie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia na znaczącym obszarze”? Dlatego podobne narzędzia i instytucje państwa po prostu w żadnym wypadku nie powinny być wykorzystywane niezgodnie z przeznaczeniem. 

Dzień przed wyborami Polacy dostali alarmową wiadomość SMS o nietypowej treści: „II tura wyborów prezydenckich w niedzielę 12.07. Osoby 60+, kobiety w ciąży oraz osoby niepełnosprawne będą mogły głosować w komisjach wyborczych bez kolejki”. Jakże różną od typowych wiadomości z tzw. Alertu RCB: „Uwaga! Wieczorem przewidywany bardzo silny wiatr i burze, nie wychodź z domu, jeśli nie jest to konieczne”; „Uwaga! Jutro spodziewana jest fala powodziowa, stosuj się do poleceń służb, w tym dotyczących ewakuacji”.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka
Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty
Komentarze
Izabela Kacprzak: Ministrowie i nowi posłowie na listach do europarlamentu to polityczny cynizm Donalda Tuska
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Adam Bodnar ujawnia nadużycia ws. Pegasusa. To po co jeszcze komisja śledcza?
Komentarze
Mirosław Żukowski: Chińczycy trzymają się mocno. Afera z dopingiem zamieciona pod dywan?