Niestety, trafia do rozdziału o najbardziej absurdalnych wojnach, jakie ktokolwiek prowadził z Brukselą. O tym, jak bezsensowna była to batalia, mogą świadczyć zapowiedzi rządu, który nie chce się odwoływać od decyzji unijnych sędziów. We wtorek orzekli oni, że Polska złamała prawo UE, prowadząc wyrąb świerków. Okazuje się więc, że po dymisji Jana Szyszki kornik drukarz nie jest już zagrożeniem dla Puszczy, a Komisja Europejska wcale nie chce doprowadzić do zniszczenia unikalnych siedlisk przyrodniczych. I właśnie łatwość, z jaką Polska podporządkowuje się decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE, pokazuje, jak absurdalny był upór ministra Szyszki.

Nie ma jednak sensu dłużej się znęcać nad Szyszką. Bo rząd zrobi dziś wiele, by znaleźć rozwiązanie sporu z Komisją. Po tym, jak ustawa o IPN doprowadziła do kryzysu w relacjach z USA i Izraelem, kierownictwo PiS podjęło decyzję, by się z Brukselą dogadać. Tym bardziej że dobrą wolę w tej sprawie wykazuje również nowa-stara kanclerz Niemiec Angela Merkel. Cofnięcie się w przypadku Puszczy to najmniejszy koszt. Ustępstwa w sprawie sądów, na które PiS już się zgodził, niosą za sobą większe polityczne koszty. Ustępstwo w trzeciej sprawie – uchodźców – nie wchodzi w grę.

PiS wierzy, że rozwiązanie sporu z Brukselą utoruje partii drogę do zwycięstwa w 2019 r. Nic więc dziwnego, że wielu – zarówno w kraju, jak i za granicą – patrzy na to z niechęcią. O sabotowanie porozumienia oskarżany jest nawet Donald Tusk. Wszak ocieplenie między Warszawą a Brukselą osłabiałoby jego szanse na powrót do polskiej polityki.

Jednak „dobra zmiana” sama daje Tuskowi do ręki argument, że w Polsce trwa polowanie na byłego szefa PO. Jeśli wspierający PiS Marcin Wolski pisze w „Gazecie Polskiej” wierszyk o tym, że dziś zatrzymują barona PO Stanisława Gawłowskiego, ale celem jest Tusk, to obecnemu szefowi Rady Europejskiej tym łatwiej będzie przekonywać brukselskich decydentów, że szukanie kompromisu w wykonaniu PiS to tylko przebieranie się wilka w owczą skórę.