Pilot zdołał o własnych siłach wydostać się z maszyny - informuje "The Independent". Jak podaje straż pożarna z Los Angeles mężczyzna nie doznał poważnych obrażeń, mimo że samolot po uderzeniu w autostradę stanął w płomieniach. Na pokładzie samolotu, oprócz pilota, nie było żadnego pasażera.

W rozmowie z lokalną telewizją ABC7 pilot tłumaczył, że w związku z awarią silnika chciał wylądować w innej części autostrady, tam gdzie nie widział żadnych samochodów, ale w pewnym momencie całkowicie stracił panowanie nad maszyną.

- Na szczęście udało mi się nikogo nie skrzywdzić - nikogo oprócz samolotu - dodał.

Do wypadku doszło ok. 13:45 czasu lokalnego. Władze potwierdzają, że w wyniku wypadku nie doszło do uszkodzenia żadnego samochodu na autostradzie.