- Spotkanie z byłym ministrem (obrony - red.) odbyło się w cztery oczy - powiedział TVN24 po trwającym 10 minut przesłuchaniu poseł Paweł Suski. - Byłem zdziwiony, że był sam - dodał.
Tłumaczył, że szczegóły spotkania są objęte klauzulą poufności, więc nie może mówić o faktach. - Natomiast fakty są dość powszechnie znane. Jedno jest pewne, że ja nie widzę tu żadnej podkomisji i to mnie przeraża - ocenił.
Poseł klubu Platforma Obywatelska - Koalicja Obywatelska pytał, dlaczego Antoni Macierewicz prowadzi "takie gierki" i wzywa posłów "w sprawach kompletnie nieistotnych". Jak mówił, jego rozmowa z przewodniczącym podkomisji dotyczyła "wyłącznie oceny niemerytorycznej". - Ani nie jestem pilotem, ani nie jestem związany w żaden sposób z lotnictwem, tym bardziej z 10 kwietnia, z wylotem, z samą katastrofą, bytnością w Smoleńsku - podkreślił.
"Macierewicz wypisał sobie legitymację"
Zdaniem Suskiego, działania podkomisji są pozorowane. - Mija wiele czasu, komisja kompletnie nie ma nic do powiedzenia, nic nie robi. No a pan Macierewicz bawi się w przesłuchania posłów - powiedział polityk.
Suski powiedział też, że na początku spotkania, zgodnie z artykułem 136 ustęp 1 ustawy Prawo lotnicze, poprosił Antoniego Macierewicza o legitymację uprawniającą do przeprowadzania czynności w ramach działania podkomisji zajmującej się wypadkiem lotniczym.