Mały Katyń czeka na pomnik

Symbole trzech religii znajdą się na pomniku ofiar Sowietów i Niemców we Włodzimierzu Wołyńskim.

Aktualizacja: 03.02.2016 07:56 Publikacja: 02.02.2016 18:05

Na terenie grodziska Kazimierza Wielkiego znaleziono szczątki 2,7 tys. osób. Fot. Jan Fedirko

Na terenie grodziska Kazimierza Wielkiego znaleziono szczątki 2,7 tys. osób. Fot. Jan Fedirko

Foto: Fundacja Niepodległości

Na cmentarzu w tym ukraińskim mieście zostanie zbudowany monument oparty na projekcie przygotowanym przez polskiego architekta Marka P. Moderau. Zakłada on umieszczenie w centralnym miejscu masowej mogiły trzech pionowych tablic zwieńczonych symbolami trzech religii – katolickiej, prawosławnej oraz judaizmu.

– Upamiętni ofiary zbrodni sowieckich i niemieckich, czyli Polaków, Ukraińców i Żydów – opisuje Maciej Dancewicz, naczelnik wydziału zagranicznego Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Na tablicy umieszczony zostanie fragment Księgi Rodzaju: „Rzekł Bóg: Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi". Tekst będzie wyryty w językach: polskim, ukraińskim i hebrajskim. Zostaną także umieszczone napisy mówiące o tym, że w tym miejscu leżą „ofiary sowieckiego i nazistowskiego totalitaryzmu zamordowane na terenie więzienia". Rada finansuje budowę pomnika.

Uporządkowywanie miejsca pochówku ofiar zbrodni już się rozpoczęło. – Zostało już wybudowane obramowanie sarkofagu, położone zostały granitowe kamienie symbolizujące różne losy ludzkie. Odnowiliśmy ogrodzenie – dodaje Maciej Dancewicz.

Według pierwotnych założeń roboty związane z budową upamiętnienia powinny się zakończyć jeszcze w poprzednim roku. Opóźniają się jednak. Na razie nie wiadomo, kiedy zostaną ustawione tablice z symbolami trzech religii. Odpowiednich zgód nie wydały bowiem ukraińskie urzędy. Chociaż, jak zaznacza naczelnik Dancewicz, władze miejskie Włodzimierza Wołyńskiego życzliwie podchodzą do tego projektu.

Po zakończeniu budowy monument zostanie uroczyście otwarty z udziałem duchownych, a także przedstawicieli Polski i Ukrainy.

Szczątki pomordowanych zostały znalezione na terenie dawnego grodziska Kazimierza Wielkiego. To wyjątkowe miejsce kaźni niektórzy historycy określają mianem tzw. Małego Katynia. W latach 1939–1941 NKWD urządziło w tym miejscu więzienie. Mordowani byli tam m.in. polscy jeńcy: żołnierze i policjanci, a także zatrzymani Ukraińcy. W kolejnych latach Niemcy zabijali tam Żydów.

W latach 1997–2014 polscy i ukraińscy naukowcy znaleźli na terenie grodziska szczątki ponad 2,7 tys. osób, w tym kobiet i dzieci. Wiele czaszek miało ślady po pociskach. Na sowieckie służby specjalne jako domniemanych sprawców zbrodni wskazuje to, że w dołach śmierci archeolodzy znaleźli kilkaset łusek z pistoletów TT, kaliber 7,62 mm, które były używane przez NKWD w czasie egzekucji.

Zdaniem polskich historyków NKWD mogło we Włodzimierzu przetrzymywać polskich jeńców wykorzystywanych do budowy umocnień tzw. linii Mołotowa. Być może wśród ofiar znaleźli się żołnierze gen. Mieczysława Smorawińskiego, którzy poddali się w 1939 r. Armii Czerwonej (generał został zabity w Katyniu). Ponadto przedstawiciele polskiej inteligencji i ziemian.

Odnalezione szczątki były przemieszane i zasypane wapnem, a ciała ofiar były ubijane kolbami. Dlatego naukowcy zaniechali pobierania próbek do badań DNA, potrzebnych do ewentualnej identyfikacji ofiar.

O mordach dokonywanych przez NKWD we Włodzimierzu Wołyńskim opowiadał ppłk Franciszek Malicki, który spędził w tamtym więzieniu wiele miesięcy. Trafił tam w 1940 roku. Wspominał, że przebywali tam żołnierze września 1939 roku. Z jego relacji wynika, że każdego dnia słyszał odgłosy egzekucji.

W dołach śmierci archeolodzy znaleźli m.in. podeszwy żołnierskich butów, guziki, fragmenty mundurów, odznaki policyjne. Na podstawie odnalezionego w dole śmierci numeru służbowego (1441/II) udało się ustalić, że we Włodzimierzu przebywał Józef Kuligowski, posterunkowy Policji Państwowej.

Jan Fedirko z Fundacji Niepodległości zwraca uwagę na odnalezioną w masowej mogile srebrną klamrę do pasa salonowego oficerskiego. Żołnierze zakładali taką klamrę tylko na wystąpienia o charakterze wieczorowym: przyjęcia, teatr, raut. – Ta klamra musiała należeć do oficera-dżentelmena, który bywał w wyższych sferach, do tego sam patent oficerski raczej nie wystarczał – opisuje Jan Fedirko.

Pochówek ekshumowanych szczątków odbył się jesienią 2014 roku na miejscowym cmentarzu komunalnym. Mogiły zostały oznaczone drewnianym krzyżem i enigmatycznym napisem „pamięci ofiar masowych represji 1939 – 41".

Na cmentarzu w tym ukraińskim mieście zostanie zbudowany monument oparty na projekcie przygotowanym przez polskiego architekta Marka P. Moderau. Zakłada on umieszczenie w centralnym miejscu masowej mogiły trzech pionowych tablic zwieńczonych symbolami trzech religii – katolickiej, prawosławnej oraz judaizmu.

– Upamiętni ofiary zbrodni sowieckich i niemieckich, czyli Polaków, Ukraińców i Żydów – opisuje Maciej Dancewicz, naczelnik wydziału zagranicznego Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Na tablicy umieszczony zostanie fragment Księgi Rodzaju: „Rzekł Bóg: Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi". Tekst będzie wyryty w językach: polskim, ukraińskim i hebrajskim. Zostaną także umieszczone napisy mówiące o tym, że w tym miejscu leżą „ofiary sowieckiego i nazistowskiego totalitaryzmu zamordowane na terenie więzienia". Rada finansuje budowę pomnika.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL