Fed zadaje ciosy złotemu

Zapowiedź trzech podwyżek stóp procentowych w USA w 2017 r. dała dolarowi paliwo do dalszego umocnienia. Poszkodowana jest polska waluta.

Aktualizacja: 15.12.2016 21:55 Publikacja: 15.12.2016 19:06

Foto: Fotorzepa/Marta Bogacz

Decyzja Fedu o podniesieniu głównej stopy procentowej z 0,25–0,5 proc. do 0,5–0,75 proc., a także projekcje mówiące, że w 2017 r. powinno dojść w USA do trzech – a nie do dwóch, jak wcześniej się spodziewano – podwyżek stóp, okazały się impulsem do umocnienia dolara. W czwartek po południu amerykańska waluta była najsilniejsza do euro od stycznia 2003 r. Za euro płacono w ciągu czwartkowej sesji nawet 1,035 dol.

Tracił natomiast polski złoty. Za dolara płacono nawet rekordowe 4,27 zł. W reakcji na decyzje amerykańskiego banku centralnego inwestorzy wyprzedawali obligacje rządowe niemal z całego świata. Tracił więc również, w ślad za nimi, polski dług. Rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich wzrosła do 3,6 proc. To, że Fed szykuje się w 2017 r. na dalsze podwyżki stóp, może sprawić, że złoty długo będzie pod presją.

Szczyt umocnienia

Oczywiście może się okazać, że amerykański bank centralny nie postąpi w przyszłym roku zgodnie ze swoimi projekcjami dotyczącymi stóp procentowych. Zdaniem ekonomistów Banku Ochrony Środowiska Fed – wbrew przeciętnym prognozom członków FOMC – nie dokona trzech podwyżek stóp, tylko najwyżej dwóch, a być może zaledwie jednej. Najwcześniej do kolejnej podwyżki dojdzie w czerwcu 2017 r. Podobnie sądzą ekonomiści PKO BP.

– Doświadczenia z ubiegłego i obecnego roku wskazują, że prognozy formułowane przez członków FOMC należy traktować z dystansem. W 2015 r. oczekiwali oni czterech podwyżek w 2016 r., a zmaterializowała się jedynie jedna. Co więcej, w przyszłym roku, w związku z coroczną rotacją członków głosujących, rozkład sił w FOMC przesunie się w stronę gołębi – tłumaczą ekonomiści ING Banku Śląskiego. Szczyt aprecjacji dolara nastąpi na przełomie stycznia i lutego 2017 r. Wtedy bowiem Kongres zajmie się propozycjami budżetowymi Trumpa i prawdopodobnie mocno je okroi. Według nich skala przeceny amerykańskich obligacji – i w ślad za tym obligacji oraz walut z państw wschodzących – nie będzie duża.

„Nastawienie inwestorów do rynków wschodzących nie będzie sprzyjało złotemu, ale nie spodziewamy się jego większego osłabienia z obecnych poziomów. W najbliższych miesiącach z uwagi na otoczenie międzynarodowe złoty pozostanie relatywnie słaby, a kurs euro utrzyma się ponad 4,4 zł, z ewentualnymi krótkimi przerwami" – napisali ekonomiści ING w czwartkowym komentarzu.

Chociaż w czwartek polskie aktywa były pod presją, Ministerstwu Finansów udało się przeprowadzić stosunkowo udany przetarg zamiany obligacji skarbowych. Sprzedało papiery o wartości 5,5 mld zł, choć ekonomiści Banku Pekao pisali, że w warunkach globalnej przeceny obligacji sprzedaż na poziomie 4 mld zł będzie można uznać za sukces.

Bliżej parytetu

Wpływ na złotego i polskie aktywa powinna mieć w przyszłym roku również sytuacja w strefie euro. Niezależnie od tego, ile razy Fed podwyższy w 2017 r. stopy procentowe, euro i tak może wielokrotnie znaleźć się pod presją. O ile bowiem Rezerwa Federalna jest na drodze do dalszego zacieśniania polityki pieniężnej, o tyle Europejski Bank Centralny jeszcze bardzo długo utrzyma stopy procentowe na ultraniskim poziomie.

Na niekorzyść europejskiej waluty działać też może niepokój polityczny – związany z wyborami we Francji i Niemczech, a także z możliwymi przedterminowymi wyborami we Włoszech i kolejnymi kłopotami Grecji z wierzycielami.

– Im bliżej 2017 r., tym bardziej wydaje się prawdopodobne, że euro przebije się przez „podłogę", dającą o sobie znać od dwóch lat, i wróci na poziomy zbliżone do parytetu z końca 2002 r. – uważa Michael Hewson, główny analityk rynkowy CMC Markets.

Problemy z powodu dalszego umacniania się dolara mogą mieć firmy z rynków wschodzących, zadłużone w amerykańskiej walucie. W listopadzie bazylejski Bank Rozliczeń Międzynarodowych (BIS), zwany bankiem banków centralnych, ostrzegał, że zbyt silne wzmocnienie dolara może doprowadzić do poważnego kryzysu bankowego w gospodarkach wschodzących. Dolarowe zadłużenie na tych rynkach to aż 3,3 bln dol. 15 lat temu było ono mniejsze niż 1 bln dol.

Opinie

Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale w Polsce

Na rynkach oczekiwano podwyżki stóp procentowych w USA w grudniu, ale nie tego, że Fed zasygnalizuje trzy podwyżki w 2017 r. Gdy inwestorzy zaczną ten scenariusz wyceniać, kurs euro może spaść do ok. 1 dol. Sądzę, że nastąpi to w I kw. 2017 r. Umocnienie dolara i wzrost rentowności obligacji USA będą prowadziły do wzrostu rentowności polskich obligacji skarbowych, a więc wyższych kosztów obsługi długu. Droższy dolar (kurs może dojść do 4,40 zł) oznacza wyższy rachunek za import ropy. Przełoży się to na dynamikę cen w Polsce. Już w I kw. 2017 r. może ona przekroczyć 1,5 proc. To będzie oznaczało, że inwestorzy zaczną wyceniać podwyżkę stóp przez RPP. Nawet jeśli do niej w 2017 r. nie dojdzie, wzrosną stawki WIBOR i w efekcie oprocentowanie kredytów.

Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker

W krótkim, kilkudniowym horyzoncie sytuacja na rynkach może ulec uspokojeniu, a w niektórych przypadkach można liczyć na odwrócenie widocznych początkowo nerwowych reakcji. Sprzyjać temu będzie argumentacja, jaka towarzyszyła decyzji Fedu, czyli umiarkowanie optymistyczne prognozy dotyczące perspektyw koniunktury gospodarczej w USA i inflacji, niesugerujące raczej agresywnego zaostrzania polityki pieniężnej. W dłuższej perspektywie należy oczekiwać utrzymania się siły dolara i pogłębienia się spadku kursu euro oraz stabilizacji rentowności papierów skarbowych, z możliwą lekką tendencją wzrostową. Kolejnej podwyżki stóp procentowych można się spodziewać prawdopodobnie najwcześniej w marcu.

Przyspieszenie na finiszu

Wskaźnik PMI, popularny barometr koniunktury bazujący na ankiecie wśród menedżerów firm, utrzymał się w grudniu w strefie euro na listopadowym poziomie 53,9 pkt – wynika ze wstępnych wyliczeń firmy IHS Markit. Każdy odczyt powyżej 50 pkt oznacza, że aktywność w gospodarce rośnie, dystans od tej granicy jest zaś miarą tempa tego wzrostu. Tak szybko jak w listopadzie i grudniu strefa euro nie rozwijała się od końca ub.r. Zdaniem Clausa Vistesena, ekonomisty ds. europejskich w firmie analitycznej Pantheon Macroeconomics, w IV kwartale PKB Eurolandu może się powiększyć o 0,4–0,5 proc. w stosunku do poprzedniego kwartału, po wzroście o 0,3 proc. w poprzednich okresach.

Tak dobra koniunktura to głównie efekt przyspieszenia w przemyśle. PMI dla tego sektora wzrósł w grudniu do najwyższego od kwietnia 2011 r. poziomu 54,9 pkt, z 53,7 pkt w listopadzie. Odczyt ten przebił nawet najbardziej optymistyczne prognozy ekonomistów.

To dobra wiadomość dla polskiego przemysłu, który dostarcza komponenty do zachodnioeuropejskiej produkcji. Szczególnie że przemysłowy PMI wzrósł też wyraźnie – do 55,5 pkt, z 54,3 pkt w listopadzie – w Niemczech, które są głównym partnerem handlowym Polski.

Decyzja Fedu o podniesieniu głównej stopy procentowej z 0,25–0,5 proc. do 0,5–0,75 proc., a także projekcje mówiące, że w 2017 r. powinno dojść w USA do trzech – a nie do dwóch, jak wcześniej się spodziewano – podwyżek stóp, okazały się impulsem do umocnienia dolara. W czwartek po południu amerykańska waluta była najsilniejsza do euro od stycznia 2003 r. Za euro płacono w ciągu czwartkowej sesji nawet 1,035 dol.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody
Gospodarka
EBI chce szybciej przekazać pomoc Ukrainie. 560 mln euro na odbudowę
Gospodarka
Norweski fundusz: ponad miliard euro/dolarów zysku dziennie