Fundusze Franklina Templetona straciły w ciągu dwóch tygodni 1,23 mld dolarów na argentyńskich obligacjach – wynika z wyliczeń dziennika „Financial Times".

Wyliczenia dotyczące strat obejmują tylko trzy największe pozycje Franklin Templeton. „FT" donosi, że większość zakupów argentyńskiego długu we Franklinie była dokonywana pod kierownictwem Michaela Hasentaba, który wcześniej osiągał duże stopy zwrotu na ryzykownym długu krajów będących pod ekonomiczną presją (np. Irlandii). Jego flagowy fundusz Global Bond Fund wart 36,8 mld dolarów stracił 4,2 proc. w sierpniu, a jego wyceniany na 5,4 mld dolarów fundusz Global Total Return Fund zniżkował w tym czasie o 4,3 proc.

To oczywiście niejedyna firma inwestycyjna, która wcześniej zaangażowała się na dużą skalę w argentyński dług. Na koniec pierwszego kwartału największym prywatnym wierzycielem Argentyny była firma Pimco posiadająca wówczas argentyński dług wart łącznie 5,3 mld dolarów. Obok niej i Franklina Templetona w pierwszej piątce prywatnych wierzycieli Argentyny znalazły się wówczas również: BlackRock, Goldman Sachs Asset Management i Fidelity.

Argentyna stała się jednym z najbardziej doświadczonych krajów przez rynkowe zawirowania w ostatnich miesiącach. Peso argentyńskie straciło od początku roku 53 proc. do dolara. (W poniedziałek po południu za 1 dol. płacono 36,8 peso, czyli mniej od czwartkowego rekordu słabości – 39,1 peso za 1 dol.) Rentowność argentyńskich obligacji dziewięcioletnich przekraczała w poniedziałek 18 proc. Bank centralny niedawno podniósł swoją główną stopę procentową do 60 proc., a inflacja przekraczała w lipcu 30 proc. Agencja Standard & Poor's zagroziła w piątek wieczorem, że może obciąć argentyński rating, obecnie znajdujący się na „śmieciowym" poziomie B+.

Więcej czytaj w „Parkiecie"