Konstytucyjny limit długu. Niech dług ma granice

Limit długu publicznego nie ogranicza możliwości rozwojowych Polski – uważa większość ekspertów.

Aktualizacja: 27.07.2020 10:41 Publikacja: 26.07.2020 21:00

Konstytucyjny limit długu. Niech dług ma granice

Foto: Adobe Stock

Walka z kryzysem gospodarczym wywołanym przez Covid-19 doprowadziła do wzrostu wydatków publicznych i ograniczenia wpływów do budżetu. Rząd nie chce dopuścić do wzrostu długu publicznego powyżej progu ostrożnościowego na poziomie 55 proc. PKB i zapisanego w konstytucji limitu na poziomie 60 proc. PKB, bo wymusiłoby to bolesną politykę oszczędnościową w kolejnych latach. Co zatem robi? Największe wydatki wyłącza z definicji długu. Ekonomiści powszechnie krytykują to jako kreatywną księgowość.

Czy w związku z tym nie lepiej z tych krajowych limitów zadłużenia zrezygnować? Tak uważa grupa głównie młodych ekonomistów, którzy w opublikowanym na początku lipca liście otwartym apelowali o likwidację konstytucyjnego hamulca. Jak tłumaczyli, wzrost zadłużenia w następstwie Covid-19 będzie na świecie powszechny. Prawne bariery dla zwiększania długu w Polsce utrudnią nam walkę z kryzysem, a na dłuższą metę ograniczą potencjał rozwoju.

Czytaj także: Nie ma przyzwolenia na trwałe zwiększanie długu

O to, czy rzeczywiście konstytucyjny limit długu to niepotrzebny balast, zapytaliśmy kilkudziesięciu wybitnych ekonomistów. Zdecydowana większość z nich (69 proc.) uważa, że Polska tego ograniczenia potrzebuje. Obowiązują nas też wprawdzie unijne regulacje, także limitujące wzrost zadłużenia, a jednocześnie dające większe pole manewru w czasach kryzysu, ale ponad 60 proc. ankietowanych uważa, że nie jest to wystarczająco silna kotwica dla finansów publicznych Polski.

Czytaj także: Jak bardzo można zadłużyć Polskę

Także 60 proc. ekonomistów nie zgadza się z tezą, że zwiększenie zadłużenia stanowiłoby dla gospodarki na dłuższą metę bodziec rozwojowy. – W Polsce nie ma w przedsiębiorstwach dużego chronicznego nadmiaru oszczędności, które rząd musiałby pożyczać poprzez emisję długu i wydawać, by wróciły do gospodarki. Poza okresami kryzysów nie ma więc obiektywnej potrzeby dużej emisji długu publicznego – ocenia prof. Andrzej Sławiński z SGH.

Nasza ankieta inauguruje panel ekspercki „Rzeczpospolitej". Do udziału zaprosiliśmy ponad 50 czołowych ekonomistów, kierując się kryterium dorobku naukowego. Wśród uczestników panelu znaleźli się zarówno naukowcy powszechnie znani z mediów (Marek Góra, Andrzej Sławiński, Agnieszka Chłoń-Domińczak, Witold Orłowski), jak i tacy, którzy koncentrują się na pracy akademickiej i rzadko zabierają głos w debacie publicznej. To grono ekspertów raz na miesiąc będziemy prosili o głos w najważniejszych debatach gospodarczych.

Walka z kryzysem gospodarczym wywołanym przez Covid-19 doprowadziła do wzrostu wydatków publicznych i ograniczenia wpływów do budżetu. Rząd nie chce dopuścić do wzrostu długu publicznego powyżej progu ostrożnościowego na poziomie 55 proc. PKB i zapisanego w konstytucji limitu na poziomie 60 proc. PKB, bo wymusiłoby to bolesną politykę oszczędnościową w kolejnych latach. Co zatem robi? Największe wydatki wyłącza z definicji długu. Ekonomiści powszechnie krytykują to jako kreatywną księgowość.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody
Gospodarka
EBI chce szybciej przekazać pomoc Ukrainie. 560 mln euro na odbudowę
Gospodarka
Norweski fundusz: ponad miliard euro/dolarów zysku dziennie