Koronawirus szaleje, z gospodarek płyną dramatyczne wieści, a indeksy światowych giełd pną się w górę. Co się dzieje?
Nie dziwię się. Główna część uczestników giełd uważa, że najgorsze mamy za sobą i jest coraz lepiej, a giełda dyskontuje przyszłość. Jesteśmy w fazie gwałtownego odbicia po ostrym spadku. Obecna hossa na giełdzie jest wynikiem silnego odreagowania. Ci, którzy kupowali akcje w dołku w kwietniu, dużo zarobili na swoim optymizmie w niepewnych czasach. Pytanie, co będzie, jak gospodarka zacznie wracać do normalności i w jakim tempie. Są przewidywania, że w 2020 r. PKB w Polsce spadnie o ok. 4 proc. w stosunku do 2019 r. Inwestorzy już myślą o czasach bardziej normalnych, czyli 2021 r. Jeden z banków inwestycyjnych zaczął nawet porównywać ceny akcji do przewidywanych zysków spółek w 2022 r. Giełda sięga w przyszłość, jak tylko może.