Reklama

Tegoroczny urlop uderzy po kieszeni

Nad Bałtykiem za pokój zapłacimy równowartość 100 euro. Drożej niż rok temu jest za granicą. W Grecji ceny skoczyły nawet o 15 procent.

Aktualizacja: 21.06.2017 06:09 Publikacja: 20.06.2017 20:34

Foto: 123RF

Drożeją wakacyjne wyjazdy krajowe i zagraniczne. Hitami tegorocznego lata są Hiszpania i Grecja. W Polsce można oczekiwać najazdu turystów na całym Wybrzeżu. Niestety, wszędzie jest drożej niż rok temu.

W biurach podróży są jeszcze wolne miejsca na lipiec. W tym przypadku warto poczekać na ofertę last minute. W sierpniu, kiedy urlopy biorą Francuzi i Włosi, w najatrakcyjniejszych miejscowościach w Europie będzie bardzo drogo.

Za wzrostem popytu idzie wzrost cen. Najbardziej jest on widoczny w polskich kurortach. Urlopowicze są też gotowi zapłacić więcej za wypoczynek w gminach, gdzie nadal jest bardziej kameralna atmosfera, bo nie zostały „rozdeptane" przez masową turystykę. Stąd z pewnością można tłumaczyć powodzenie np. Rewala. – Nadal jednak najczęściej wybierane są Kołobrzeg, Gdańsk i Sopot. Podobnie jak w zeszłym roku. Chociaż stale pojawiają się nowe miejscowości – mówi Katarzyna Obrochta z Trivago.pl.

Co spowodowało taki wzrost zainteresowania polskim morzem? Przede wszystkim, że takie wakacje uchodzą za bezpieczne, jest blisko i nie trzeba znać języka obcego, żeby czuć się komfortowo. Jest też swojskie jedzenie. Ale nie jest tanio. 100 euro za pokój to cena coraz częściej spotykana w polskich kurortach (oczywiście są jeszcze dużo tańsze, ale o wątpliwej jakości).

Gwarancja dobrej pogody

A co skłania do wyjazdu za granicę? – Przede wszystkim gwarancja dobrej pogody – uważa Małgorzata Stańczyk z sieci agentów turystycznych My Travel, które sprzedaje wycieczki największych touroperatorów w Polsce. – Lawinowy wzrost zainteresowania pojawił się natychmiast po zimnym majowym długim weekendzie. W kolejny – cztery dni wolnego od pracy w okolicach Bożego Ciała – też zawiodła pogoda. To wszystko spowodowało wzrost rezerwacji – dodaje.

Reklama
Reklama

Obawa, że i w wakacje pogoda będzie „taka sobie", spowodowała, że niektóre biura My Travel zanotowały w minionym tygodniu ponad 160 procent wzrostu obrotów.

Wśród powracających kierunków wakacyjnych wyraźnie wybijają się Turcja i Egipt. – W wypadku Turcji zainteresowanie jest przede wszystkim wybrzeżem Morza Egejskiego, bo jest ono uważane za bezpieczniejsze. Ale kuszą także kurorty na Riwierze Tureckiej, bo tam hotele pobudowały aquaparki, z których goście hotelowi mogą korzystać za darmo, a w ofercie biur podróży dzieci płacą jedynie za przelot. Z kolei w Grecji taniej niż na wyspach jest na Riwierze Olimpijskiej.

All inclusive na ubogo

Hotele starają się maksymalizować zyski. Oferta all inclusive w wielu z nich stała się uboższa. – Klienci coraz częściej pytają o godziny otwarcia baru, bo kolejne hotele kończą z ofertą all inclusive np. o godzinie 22, a potem drinki są już płatne – mówi Małgorzata Stańczyk. Kurczą się też szklanki do drinków i zdarza się, że wykonane są z tak miękkiego plastiku, że doniesienie kubka wody do plaży oddalonej o kilka metrów graniczy z cudem. Nagle okazuje się, że lody już nie są w systemie „all", ale trzeba za nie płacić, i to po kilka euro. Porcja popcornu bardzo zmalała i też nie jest za darmo, ale kosztuje 1 euro. Gorsza jest jakość piwa, nie mówiąc o winie.

– Takie przypadki są rzadkie w Hiszpanii – uważa Stańczyk. Jej zdaniem Hiszpanie, którzy jeszcze kilka lat temu byli, delikatnie mówiąc, „mało serdeczni" wobec turystów, teraz bardzo się starają. – Tam nadal są bardzo starannie przygotowywane drinki, hotele są odnawiane i remontowane, starają się zdobywać kolejne gwiazdki kosztem często dużych inwestycji. Wyraźnie chcą utrzymać wzrost zainteresowania – mówi. Inaczej jest w Egipcie czy Turcji, gdzie hotelarze liczą przede wszystkim na czyste i ciepłe morze oraz gwarancję słońca przez cały urlop, niezależnie od tego, ile trwa.

O wczasowiczów walczą także Grecy. W tym kraju turystyka stała się jedną z, jeśli nie jedyną, branż gospodarki, która szybko podniosła się z kryzysu. W zeszłym sezonie Grecy postanowili skonsumować ewidentne przesunięcie się popytu na europejskie, a więc uważane za bezpieczne, kraje basenu Morza Śródziemnego. Według Travelplanet.pl wakacje w Grecji podrożały i w tym roku kosztują średnio o 150 złotych więcej niż rok temu. Bywa jednak, że niektóre oferty są droższe o 15 i więcej procent.

Czy dlatego rośnie zainteresowanie Egiptem i Tunezją? – Niekoniecznie. Wiele osób, które jeździły do tych krajów, zanim zaczęły się niepokoje, pamięta, że są tam piękne szerokie plaże – tłumaczy Małgorzata Stańczyk. Oferta tunezyjska wcale nie staniała. To są z pewnością koszty zapewnienia bezpieczeństwa turystom.

Reklama
Reklama

Opinia

Radosław Damasiewicz, dyrektor marketingu Travelplanet.pl

Od początku roku wzrost rezerwacji wycieczek zagranicznych utrzymuje się na poziomie 50–60 proc. Niebagatelną rolę odgrywa w tym wypadku Turystyczny Fundusz Gwarancyjny, który w świadomości klientów biur podróży asekuruje ich przed konsekwencjami bankructwa biur podróży. W Travelplanet. pl obserwowaliśmy to zjawisko na początku 2016 roku. Wówczas touroperatorzy i stowarzyszenia branżowe alarmowały o wyraźnie obniżonym popycie na wczesne rezerwacje. TFG to od 15 do 21 zł więcej, które turysta w tym roku zostawia w biurze podróży. Ale koszt rezerwacji wypoczynku z biurem podróży rośnie znacznie wolniej niż średni wzrost wynagrodzenia.

Gospodarka
Brytyjczycy zaciskają pasa. Związki zawodowe apelują o reset relacji z UE
Gospodarka
„Wystarcza tylko na jedzenie i ubranie”. Blisko 60 mln Rosjan na skraju ubóstwa
Gospodarka
Gospodarka Rosji „wyzerowała”. Wojna już nie wystarcza
Gospodarka
Choinka świąteczna, czyli nieoczywista tradycja
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Gospodarka
Eric Maskin, noblista: Polski wzrost tylko w realiach demokracji
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama