Miliarder problemem dla relacji Chin z USA

Guo Wengui to chiński miliarder przebywający w USA. Prowadzi ofensywę oskarżeń pod adresem chińskich władz, którym zarzuca korupcję i dbanie jedynie o własne interesy. Światowe media szeroko komentują problem, jaki dla Pekinu stwarza Guo blisko Donalda Trumpa.

Aktualizacja: 03.06.2017 09:55 Publikacja: 03.06.2017 08:55

Miliarder problemem dla relacji Chin z USA

Foto: Fotolia

"New York Times" nazywa Guo Wengui "największą polityczną sprawą bieżącego roku w Chinach". W artykule opublikowanym w środę zwraca uwagę na to, że chiński miliarder mieszka obecnie w apartamencie za 68 mln dolarów, którego okna wychodzą na nowojorski Central Park. Kwota może robić wrażenie, ale Guo w Pekinie dysponował rezydencją, której wartość szacowano na 230 mln dolarów. Teraz twierdzi, że ponad dwa lata temu aktywa jego imperium z branży nieruchomości zostały zamrożone, a transakcja mająca na celu przejęcie Founder Securities, szóstej chińskiej firmy z branży brokerskiej, nie doszła do skutku. Niedługo potem oskarżono o korupcję jego bliskich współpracowników.

W marcu 2015 r. chińska grupa wydawnicza Caixin zajmująca się tematyką finansową opublikowała wyniki dziennikarskiego dochodzenia opisującego w szczegółach powiązania Guo Wenguia z wysokimi urzędnikami państwa. Miliarderowi zarzucono korupcję, wyłudzanie pieniędzy swoich klientów, niezgodne z prawem pożyczki (jedne i drugie szacowano na setki milionów dolarów) oraz szantażowanie osób, które nie zgadzały się na prowadzone przez jego firmę inwestycje. Guo w odpowiedzi ostro skrytykował redaktora naczelnego Caixin, Hu Shuli, który następnie oskarżył miliardera o zniesławienie.

Internetowy magazyn "Quartz" zadaje pytania o wpływ obecności Guo na terenie Stanów Zjednoczonych w kontekście relacji chińsko-amerykańskich. Kontrowersyjny miliarder jest członkiem Mar-a-Lago, prywatnego klubu prezydenta USA Donalda Trumpa, który mieści się w luksusowej posiadłości na Florydzie. Tam w kwietniu br. Trump podejmował prezydenta Chin Xi Jinpinga.

Caixin twierdzi, że Guo łączy zażyła przyjaźń z byłym premierem Wielkiej Brytanii Tonym Blairem, przez którego miał nawiązać biznesowe kontakty z księciem Abu Dhabi i tym samym pozyskiwać środki na nowe nietrafione inwestycje w Chinach. Guo zaprzecza tym informacjom.

W 2014 r. Hurun, odpowiednik chińskiej listy Forbesa, szacował majątek Guo na 2,3 mld dolarów, co dawało mu 74. miejsce na liście tamtejszych bogaczy. Dane o majątku Guo podawane przez różne źródła często mają charakter domniemań i bardzo się różnią. Obecnie miliarder twierdzi, że państwo uniemożliwia mu dostęp do środków wartych 17,4 mld dolarów. Według "New York Timesa" Guo zaczyna mieć coraz poważniejsze kłopoty finansowe, a jeden z funduszy hedgingowych z Hongkongu, Pacific Alliance Asia Opportunity Fund, chce zabrać mu nowojorski apartament na poczet długu z 2008 r. sięgającego 88 mln dolarów.

Według dziennika obecność miliardera w USA może być dla administracji Trumpa dużym problemem ze względu na ostatnie próby zacieśniania ekonomicznych relacji na linii Waszyngton - Pekin. "NYT" podkreśla także, że USA zabiegają o chińskie wsparcie w kwestii Korei Płn., a kampania oskarżeń wobec najwyższego kierownictwa Komunistycznej Partii Chin prowadzona ze Stanów Zjednoczonych przez Guo Wengui kładzie się cieniem na tych ambicjach. Według wysokiego rangą urzędnika amerykańskiego rządu dzięki Guo Waszyngton uzyskał wiele informacji na temat obecnej polityki Chin.

"Japan Times" przypomina, że 2017 r. jest dla Chin niezwykle ważny ze względu na planowany pod koniec roku 19. Kongres KPCh. Podczas niego obecny prezydent ma uzyskać przedłużenie mandatu na drugą kadencję, a według niektórych także prawo do dłuższych rządów po 2022 r.

Tegoroczny kongres ma przynieść również odświeżenie partyjnych elit najwyższego kierownictwa ze względu na prawo nakazujące przechodzenie na polityczną emeryturę po 68. roku życia. Obserwatorzy stawiają hipotezy o możliwym złamaniu tej zasady dla Wang Qishana, obecnego szefa antykorupcyjnej kampanii uchodzącej za jeden z najważniejszych projektów prezydenta Xi. Wang uważany jest za bliskiego współpracownika Xi i często nazywany drugą osobą w państwie.

Japoński dziennik przypomina, że antykorupcyjna kampania nazywana "polowaniem na tygrysy i muchy" (tygrysami nazywa się skorumpowanych urzędników wysokiego szczebla, muchami - niskiego) rozpoczęta przez prezydenta w 2012 r. od razu po wyborze na szefa państwa przyniosła przez cztery pierwsze lata setkę aresztowanych lub skazanych wysokich oficjeli oraz ponad 100 tys. pozostałych oskarżonych o korupcję.

Po serii oskarżeń pod adresem wysokich chińskich urzędników, w tym także Wanga, chińskie władze wystosowały w kwietniu do Interpolu prośbę o wystawienie za Guo "czerwonego alertu" nakazującego jego aresztowanie. Media przypominają, że kraje nie muszą honorować tego statusu, który nie jest równoznaczny z międzynarodowym nakazem aresztowania. Przypominają także, że od listopada ub.r. szefem Interpolu jest Chińczyk, a USA nie mają podpisanej z Chinami umowy o ekstradycji.

Guo w rozmowie z "New York Timesem" twierdzi, że ma 11 paszportów (m.in. z USA i krajów UE), nie posługiwał się chińskim obywatelstwem od ponad dwóch dekad i że pozostaje w stałym kontakcie z agentami FBI, co daje mu pewność, że nie zostanie aresztowany. W rozmowie opublikowanej przez dziennik w środę miliarder miał dobitnie podkreślić - zapisując swoje przesłanie po chińsku w notesie - że "należy pozbyć się kilku złodziei z tego kraju" mając na myśli Chiny, a także, iż "korupcją nie można zwalczać korupcji" mówiąc o nieprawidłowościach w najbliższym otoczeniu prezydenta Xi. Guo opowiedział o planie konferencji transmitowanej na żywo, być może z nowojorskiego Lincoln Center, która byłaby poświęcona chińskiej korupcji. "Chcę, by był to festyn z wielkim ekranem. Będziemy śpiewać. Będziemy płakać i porozmawiamy o świecie" - cytuje miliardera "NYT".

Dziennik "South China Morning Post" przypomina przy okazji oskarżeń rzucanych przez Guo - te wciąż nieujawnione miliarder porównuje do "atomowej bomby", którą zaatakuje członków ścisłego kierownictwa KPCh i ich rodzin - o nieprawidłowościach na styku chińskiego biznesu i polityki na przestrzeni ostatnich dekad. Skorumpowani bogacze określani są mianem "baronów-rabusiów", a ich tradycje zrodzone w czasach początków kapitalizmu i narodzin potęgi amerykańskich rodów Rockefellera, Morgana czy Carnegie zostały w ostatnim czasie podniesione na jeszcze wyższy poziom przez chińskie elity.

Gospodarka
Raport PIE. Co nam dało członkostwo w UE? Gdzie mamy największe zaległości?
Gospodarka
Zagraniczne firmy zaczęły nieco lepiej oceniać Polskę. Stanęliśmy na podium
Materiał Płatny
LIST OTWARTY
Gospodarka
Polityka nadal rządzi w państwowych spółkach
Gospodarka
Kadrowa rewolucja wolniejsza niż za PiS, ale rekrutacja często pozorna