Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu wydał we wtorek opinię kluczową dla przyszłości unijnej polityki handlowej, w tym dla negocjacji nowej umowy z Wielką Brytanią. Na prośbę Komisji Europejskiej, w tym odpowiedzialnej za handel Cecilii Malström, ocenił umowę UE–Singapur i orzekł, czy jej treść należy do wyłącznych kompetencji Komisji czy też do kompetencji dzielonych z państwami członkowskimi. Stwierdził, że umowa częściowo należy do kompetencji dzielonych i musi być ratyfikowana przez państwa członkowskie.
Do tej pory Bruksela uważała, że umowy nowej generacji (obejmujące nie tylko towary i usługi, ale też inwestycje, własność intelektualną, zamówienia publiczne) – a do takich należy porozumienie z Singapurem – powinny podlegać ratyfikacji tylko na poziomie unijnym. Decyzja sądu oznacza, że proces ten będzie jednak bardziej skomplikowany.
Prawdopodobnie Bruksela odpowie na to nowymi wytycznymi i dzieleniem umów na dwie części: tę w kompetencjach wyłącznych Brukseli i tę w kompetencjach dzielonych. W tej drugiej części powinny się znaleźć, według sądu, inwestycje portfelowe oraz mechanizm rozstrzygania sporów między inwestorami prywatnymi a rządami.
To rozstrzygnięcie nieco utrudnia politykę handlową. Jest jednak bardzo cenne, bo precyzuje raz na zawsze zakres kompetencji. Państwa nie będą mogły się domagać krajowej ratyfikacji tam, gdzie nie jest ona konieczna. Sędziowie nie przychylili się co prawda do wniosku KE o uniezależnienie całości umowy od procesu ratyfikacji narodowej, ale jednocześnie nie poszli śladem opinii sporządzonej w grudniu 2016 roku przez rzecznika generalnego sądu. W niej domagano się narodowej ratyfikacji dla znacznie większej liczby obszarów porozumienia, jak np. usługi transportowe, własność intelektualna czy zamówienia publiczne.
Jak ważny jest to wyrok, pokazuje zamieszanie wokół umowy CETA, czyli o wolnym handlu Unii Europejskiej z Kanadą. Pod wpływem presji politycznej płynącej z państw członkowskich Bruksela zgodziła się na uznanie jej za umowę mieszaną. W efekcie omal nie doszło do fiaska w wyniku protestu ze strony parlamentu belgijskiej Walonii. Teraz Komisji łatwiej będzie tak skonstruować umowę, żeby jej znaczącą część ochronić.