Nie można wykluczyć, że rosnąca potęga Chin będzie kluczowym argumentem, aby wykształcić nowe instrumenty polityki przemysłowej Unii Europejskiej, chroniącej przed napływem inwestorów spoza wspólnoty - zauważa Konrad Popławski z OSW.
Jak podkreśla, przez ostatnie lata niemiecko-chińska współpraca rozwijała się dobrze, a wzajemne wizyty wysokich rangą polityków odbywały się często. Sytuacja zmieniła się w 2016 r., po tym gdy chiński inwestor przejął firmę Kuka, niemieckiego lidera w branży robotyki. To spowodowało, że w stosunkach obu krajów zapanował chłód.
Obserwowane od kilku lat gospodarcze zbliżenie Chin i Niemiec to efekt poszukiwania przez niemieckich producentów nowych rynków po pogorszeniu sytuacji ekonomicznej w strefie euro w 2010 r. Władze Chin dysponowały dużymi środkami finansowymi, które przeznaczały na modernizację gospodarki, a korzystały na tym przedsiębiorstwa z Niemiec – liderzy w dziedzinie produkcji maszyn, technologii energetycznych i wyrobów chemicznych. RFN skorzystała także na fali wzrostu dochodów klasy średniej w Chinach, która zaczęła masowo kupować niemieckie samochody.
"W latach 2008–2014 eksport niemieckich przedsiębiorstw na rynek chiński skoczył o 118 proc. do 74 mld euro, a import o 34 proc. do 80 mld euro, podczas gdy eksport RFN ogółem wzrósł o 14 proc., a import o 13 proc. Chiny awansowały w 2014 roku na pozycję czwartego najważniejszego rynku zbytu dla RFN i drugiego najważniejszego dostawcy na rynek niemiecki. Dobre wyniki handlowe sprawiły, że tradycyjne obiekcje niemieckich firm funkcjonujących na rynku chińskim, takie jak wysoki poziom korupcji, próby przejmowania/kradzieży niemieckich technologii, a także ograniczenia inwestorów zagranicznych w dostępie do wielu sektorów, zeszły na drugi plan" - pisze Popławski w swojej analizie.
Rysy na tej przyjaźni ekonomicznej pojawiły się jednak w 2016 r., kiedy wybuchł kryzys na rynku stali. "Producenci UE z tego sektora na początku 2016 roku zaczęli się skarżyć na zalewanie europejskiego rynku przez chińską stal sprzedawaną po dumpingowych cenach. Wynikało to z olbrzymiej nadpodaży produkcji stali w Chinach, których gospodarka po spowolnieniu znacząco ograniczyła zapotrzebowanie na wykorzystywanie tego surowca. Problem masowego napływu chińskiej stali nie ominął przedsiębiorstw niemieckich – tysiące robotników przeprowadziło na początku 2016 roku akcje protestacyjne w niemieckich hutach" - wskazuje ekspert.