Socjalne prezenty za 40 miliardów złotych

Niezwykle kosztowny, zwiększy deficyt, a nie rozwiąże żadnych problemów – tak ekonomiści oceniają nowy pakiet wyborczy PiS. Premier szacuje, że pochłonie on 30–40 mld zł rocznie.

Publikacja: 24.02.2019 21:00

Socjalne prezenty za 40 miliardów złotych

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Najdroższy punkt zapowiedzianych na sobotniej konwencji zmian to dodatek 500+ już od pierwszego dziecka. Oznacza to, że dostanie go praktycznie każdego dziecko w Polsce, niezależnie od dochodów rodziców.

Obecnie świadczenie otrzymuje ok. 3,6 mln dzieci, czyli 52 proc. najmłodszych Polaków. Kosztuje to 22–23 mld zł rocznie. Jeśli wsparcie zostanie rozciągnięte na wszystkich, budżet państwa musi wydać kolejne 19–20 mld zł rocznie. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że 500+ od pierwszego dziecka ruszy od lipca, więc koszt w 2019 r. można szacować na 10 mld zł.

Sporym obciążeniem będzie też 13. emerytura, która ma zostać wypłacona do maja 2019 r. Jak wynika z danych ZUS, mamy w Polsce 5,5 mln emerytów, dodatkowe świadczenie w wysokości 1,1 tys. zł pochłonie więc 6 mld zł. Nie do końca wiadomo, czy „trzynastka" ma dotyczyć też wszystkich rencistów. Jeśli tak, koszty rosną o 2,3 mld zł, do 8,3 mld zł rocznie.

PIT w dół

Nieco mniej, ale wciąż grube miliardy, kosztować mogą obietnice związane z obniżeniem podatków dla pracujących. Tu mamy trzy propozycje. Jak wyliczał premier Morawiecki w programie telewizyjnym, brak podatku PIT dla młodych do 26 lat oznacza ubytki w budżecie na poziomie 3 mld zł rocznie.

Podwyżka zaś kosztów uzyskania przychodów dla wszystkich pracujących o 100 proc. to mniejsze dochody z PIT o 1,2–1,5 mld zł rocznie, wynika z analizy „Rz".

Morawiecki zapowiedział też obniżenie stawki PIT dla wszystkich pracujących, jednak nie podał więcej szczegółów. Z naszych szacunków wynika, że stawka PIT mniejsza o 1 pkt proc. (czyli zmniejszenie z 18 do 17 proc.) to przy przeciętnej płacy zysk dla podatnika na poziomie ok. 40 zł na miesiąc, dla budżetu zaś koszt rzędu 4 mld zł rocznie.

Z naszych szacunków wynika, że w sumie nowy pakiet zobowiązań wyborczych PiS będzie kosztował 33–38 mld zł rocznie (bez obietnicy reaktywacji połączeń autobusowych w mniejszych miastach). Premier Morawiecki mówił zaś o 30–40 mld zł rocznie.

– W samym 2019 r. będzie to ok. 19 mld zł i dodatkowe 20 mld zł w przyszłym roku. Łącznie daje to 1,5–1,7 proc. PKB rocznie – szacuje Rafał Benecki, główny ekonomista INB Banku. – Przedwyborcze obietnice wydatkowe PiS wyglądają agresywnie. Skala ekspansji jest większa od oczekiwanej i wbrew zapewnieniom minister finansów – komentuje. I dodaje, że koszty tych obietnic są jeszcze większe niż rozwiązań wprowadzonych po wyborach w 2015 r. (program 500+ to 23 mld zł, a obniżenie wieku emerytalnego – ok. 10 mld zł rocznie).

Musi to negatywnie wpłynąć na stan finansów publicznych. Według Beneckiego deficyt sektora wzrośnie w tym roku do 1,5–2 proc. PKB (z ok. 0,5 proc. w 2018 r.) oraz do 2,5–3 proc. w 2020 r. A jeśli spowolnienie gospodarcze, które idzie do Polski wielki krokami, będzie głębsze, można się spodziewać, że już w 2020 r. deficyt przekroczy unijny limit 3 proc. PKB.

Budżet do zmiany

– Skala zapowiedzianych programów jest bardzo duża. Biorąc pod uwagę, że wiele z nich ma wystartować jeszcze w tym roku, prawdopodobnie będziemy się mogli spodziewać nowelizacji ustawy budżetowej na 2019 r. – zaznacza Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. Budżet na 2019 r., z limitem dla deficytu równym 28,5 mld zł, nie zakładał żadnego z przedstawionych w sobotę rozwiązań. – Dodatkowe transfery socjalne pobudzą popyt konsumpcyjny w okresie pogarszającej się koniunktury, ale kosztem osłabienia finansów publicznych – dodaje Kozłowski.

Premier Morawiecki podkreślał, że koszty pokryje poprawa ściągalności podatków, oszczędności w administracji oraz wzrost gospodarczy. Zdaniem ekonomistów to się nie uda. – W uszczelnianiu systemu podatkowego wszystkie nisko wiszące owoce już zostały zebrane. Dodatkowo w tym i przyszłym roku PKB będzie rósł, ale wolniej. A to oznacza, że wpływy z podatków nie będą nas już pozytywnie zaskakiwać – zauważa Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. – Nie widzę wielu rezerw na sfinansowanie tych obietnic innych niż wzrost deficytu i długu.

Ekonomiści zwracają też uwagę, że większość nowych obietnic to transfery socjalne (500+, 13. emerytura). – Pozostałe rozwiązania, prowadzące do aktywizacji zawodowej i obniżające klin podatkowy, to tylko jedna czwarta – wylicza Benecki.

– Prezes Kaczyński mówił o gonieniu Europy i obniżaniu kosztów pracy, a ja nie widzę, by przedstawiono sposób na realizację tych celów – mówi Leszek Juchniewicz, główny ekonomista Pracodawców RP. – Większość tych rozwiązań ma zwiększyć konsumpcję Polaków, żadne zaś nie pobudzi potrzebnych nam inwestycji prywatnych i nie jest skierowane do biznesu. Mają one zachęcić Polaków do głosowania na Zjednoczoną Prawicę. I tyle – podsumowuje.

Najdroższy punkt zapowiedzianych na sobotniej konwencji zmian to dodatek 500+ już od pierwszego dziecka. Oznacza to, że dostanie go praktycznie każdego dziecko w Polsce, niezależnie od dochodów rodziców.

Obecnie świadczenie otrzymuje ok. 3,6 mln dzieci, czyli 52 proc. najmłodszych Polaków. Kosztuje to 22–23 mld zł rocznie. Jeśli wsparcie zostanie rozciągnięte na wszystkich, budżet państwa musi wydać kolejne 19–20 mld zł rocznie. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że 500+ od pierwszego dziecka ruszy od lipca, więc koszt w 2019 r. można szacować na 10 mld zł.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody