– PPK rośnie w siłę. Wartość aktywów uczestników pracowniczych planów kapitałowych przekroczyła 2 mld zł – poinformował na Twitterze Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, odpowiadający za wdrożenie programu PPK. – Z tego tylko 48 proc. to wpłaty od pracowników, reszta to wpłaty od firm i państwa, ale one także są własnością uczestników PPK – dodał.

Pracownicze plany kapitałowe mają nas zachęcić do dodatkowego oszczędzania na emerytury. Pracownicy odkładają w tym programie co miesiąc od 2 proc. do 4 proc. swojej pensji brutto. Pracodawca dokłada im do tego od 1,5 do 4 proc. pensji. Osoby z niskim zarobkami zamiast 2 proc. mogą odkładać 0,5 proc. pensji. Swoją część dokłada państwo: oszczędzającym przekazuje na konto w PPK 250 zł wpłaty powitalnej oraz co roku 240 zł dopłaty rocznej.

PFR przekonuje, że taka konstrukcja programu sprawia, że jest bardzo korzystny dla jego uczestników. – PPK to najbardziej opłacalna forma oszczędzania w Polsce – mówi Bartosz Marczuk.

Instytut Emerytalny policzył, że dzięki wpłatom od pracodawcy oraz opłacie powitalnej z Funduszu Pracy na koniec III kwartału 2020 r. na koncie przeciętnego uczestnika programu PPK było o 935 zł więcej, niż wyłożył on tam z własnej kieszeni (1085 zł). Wyliczenie dotyczy osoby otrzymującej przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze firm. – Jest to niezaprzeczalny zysk z uczestnictwa w pracowniczych planach kapitałowych. Gdyby uczestnik PPK chciał samodzielnie inwestować te środki w taki sam sposób jak w PPK, na jego koncie byłoby, po odliczeniu podatku od zysków kapitałowych, tylko 39 zł zysku – komentuje Instytut Emerytalny.

Pierwsze PPK ruszyły w największych firmach w połowie zeszłego roku. Obecnie trwają połączone drugi i trzeci etap programu, które obejmują małe i średnie firmy.