Pracownicze plany kapitałowe ruszyły z początkiem lipca. Na początek objęły przeszło 4 tys. największych firm – takich, które zatrudniają co najmniej 250 osób. Stopniowo do programu będą włączane coraz mniejsze firmy, a także instytucje. Docelowo PPK mają działać w zdecydowanej większości firm w Polsce. Wyjątki będę nieliczne.
Program adresowany jest do 11,5 mln pracowników. Jego autorzy, czyli rząd liczą, że przystąpi do PPK co najmniej połowa pracowników, a z czasem liczba uczestników programu będzie rosła.
Niska stopa straszy
W Wielkiej Brytanii, gdzie działa podobny system, na którym zresztą wzorowali się twórcy PPK, po kilku latach od jego uruchomienia oszczędza w nim przeszło 80 proc. uprawnionych do tego pracowników. Na początku składki odkładane w brytyjskim programie były niskie. Nawet niższe niż u nas. Minimalna wpłata wynosiła 3 proc. pensji, przy czym 2 proc. odkładał w programie pracownik, a 1 proc. pracodawca. W 2018 r. minimalna składka poszła w górę do 5 proc. (3 proc. od pracownika i 2 proc. od pracodawcy). W 2019 r. nastąpił kolejny wzrost – do 8 proc. (5 proc. od pracownika i 3 proc. od pracodawcy).
Ale to nie koniec. Brytyjczycy rozważają dalsze podwyżki. Chodzi o to, że przy dzisiejszym poziomie składek wypłata oszczędności z tego systemu wraz ze świadczeniem z powszechnego systemu emerytalnego (odpowiednika naszego ZUS) dałaby stopę zastąpienia na poziomie ok. 40 proc. Tymczasem przyjmuje się, że komfortowa stopa zastąpienia powinna sięgać przynajmniej 60 proc.