Pozycja kapitałowa sektora jest lepsza, udało się osiągnąć lekko dodatni wynik netto, ale jakość portfela kredytowego pogarsza się i w razie spowolnienia gospodarczego kasy znowu mogą mieć problemy.
Najsłabszych już nie ma
Na koniec września 2018 r. prowadzące działalność 33 kasy spółdzielcze miały w sumie 16 mln zł zysku netto, czyli tyle samo co rok wcześniej. Jednak wciąż sporo, bo dziewięć, kas było pod kreską na poziomie netto, a 13 na działalności podstawowej. Sytuacja jest stabilna, ale daleka od dobrej, bo aż 22 kasy objęte są postępowaniami naprawczymi, a w dwóch działał zarządca komisaryczny. Kasy będące w programach naprawczych odpowiadają za aż 93 proc. depozytów i aktywów sektora, co wskazuje, że problemy mają największe instytucje.
Niskie zyski sektora, a w przypadku niektórych kas straty, powodują, że ich fundusze własne nie są istotnie zasilane tym podstawowym źródłem kapitału. Pod względem współczynników wypłacalności jest pewna poprawa – na koniec września 2018 r. wynosił 4,16 proc. wobec 2,61 proc. rok wcześniej. KNF zaznacza, że gdyby w tym nowszym współczynniku nie uwzględniać dwóch kas z głęboko ujemnymi funduszami własnymi, wyniósłby on już 5,4 proc., czyli powyżej wymaganego przez ustawę progu 5 proc.
To współczynnik dla kas działających na koniec obu okresów porównawczych. Jednak przez lata sektor się wykrwawiał i wiele kas musiało zakończyć działalność ze względu na fatalną sytuację finansową, przy życiu pozostały te w lepszej kondycji. Od objęcia przez KNF nadzoru nad sektorem liczba kas zmniejszyła się o 23, w tym 11 upadło, 10 zostało przejętych przez banki, jedna kasa została przejęta przez inną, a dwie się połączyły. Kurczenie się sektora widać nie tylko po malejącej liczbie kas, ale także po zmniejszającym się bilansie. Na koniec września aktywa były warte 9,8 mld zł, kredyty 6,1 mld zł, a depozyty 9,3 mld zł. Cztery lata temu było to odpowiednio 18,9 mld zł, 13,3 mld zł i 17,6 mld zł.