Ostrzeżenie dyrektor generalnej MFW Christine Lagarde pojawiło się w kilka dni po dymisji ministra finansów Ukrainy, Aivarasa Abromaviciusa, który doszedł do wniosku, że nie jest w stanie pełnić obowiązków w sytuacji nieustannych nacisków korupcyjnych i powrotu starych praktyk politycznych, zwłaszcza prób przejęcia środków finansowych Naftohazu.
Ukraińcy otrzymali rok temu dostęp do wartego 40 mld dolarów pakietu pomocowego. Z tej kwoty 17,5 mld dol. miał wypłacić fundusz, resztę społeczność międzynarodowa, w tym Unia Europejska. Program ratowania gospodarki został rozłożony na 4 lata, a ważnymi częściami składowymi była walka z korupcją, prywatyzacja oraz wprowadzenie programu oszczędnościowego. Cały pakiet miał za zadanie przywrócenie Ukrainie wiarygodności na rynkach finansowych i doprowadzenie do wzrostu PKB.
Tymczasem bardzo wolny postęp reform spowodował, że wypłacono tylko dwie niewielkie transze, a kolejna - warta 1,7 mld dol., która miała zostać przekazana władzom w Kijowie w październiku, wciąż czeka na uruchomienie i jest opóźniona z powodu niespełnienia kryteriów.
- Dzisiaj trudno sobie wyobrazić, że wspierany przez MFW program pomocy mógłby być kontynuowany bez nowego wysiłku reformatorów, którzy wróciliby do wprowadzenia na Ukrainie ładu korporacyjnego i walki z korupcją. Ukrainie grozi dzisiaj ryzyko powrotu do starego modelu ekonomicznego, który się nie sprawdził. Dla władz w Kijowie w tej chwili jest niezbędny pilny powrót na ścieżkę reform - mówiła Christine Lagarde.
Kijowskie elity dostały jasny sygnał, że muszą natychmiast zmienić swoje postępowanie - uważa Siergiej Fursa z kijowskiego oddziału Dragon Capital.