Pojawiają się wówczas pytania, czemu regulatorzy przez wiele lat nie dostrzegali tak wielkich nieprawidłowości. Mocno krytykowane bywa również to w jaki sposób pomagają bankom. Zdarza się jednak również, że regulatorzy muszą stawiać zarzuty dotyczące korupcji.
Czytaj także: „GW”: Czarnecki oskarża szefa KNF o korupcję. Miał żądać 40 mln zł łapówki
Przykładem regulatora mającego problemy z prawem jest Ilmars Rimsevics, prezes Banku Łotwy. W lutym 2018 r. został on zatrzymany przez łotewską policję antykorupcyjną. Wyszedł po jednym dniu za kaucją z aresztu, ale ciążą na nim bardzo poważne zarzuty. Miał on zażądać 500 tys. łapówki w zamian za przychylność dla małego pożyczkodawcy Trasta Komercbanku. Domagał się od niego również zasponsorowania wyprawy turystyczno-rybackiej na rosyjski Daleki Wschód. Wcześniej łotewski bank Norvik oskarżył Rimsevica o próbę wymuszenia łapówki. Gdy łapówka nie została wpłacona, szef banku centralnego miał zainicjować działania nadzorcze uderzające w ten bank. Choć nad szefem łotewskiego banku centralnego ciążą poważne zarzuty, to w jego obronę zaangażował się Europejski Bank Centralny. EBC sprzeciwił się nałożonym przez prokuraturę restrykcjom uniemożliwiającym Rimsevicowi uczestnictwo w obradach Rady Prezesów EBC.
W centrum afery korupcyjnej znalazł się również Yannis Stournaras, prezes Banku Grecji. W lutym w greckim parlamencie powstała komisja badająca praktyki korupcyjne koncernu farmaceutycznego Novartis. Dwóch świadków oskarżyło Stournarasa, że przyjął od tej firmy łapówkę, gdy był ministrem finansów. Wcześniej Stournaras był oskarżany o podawanie nieprawdziwych informacji w swoich oświadczeniach majątkowych i dokonywanie przecieków z audytów greckich banków. W 2016 r. policja antykorupcyjna przeszukała biura agencji reklamowej należącej do jego żony.
Czytaj także: Oczekiwanie na nową aferę Rywina