Wbrew pozorom nie ma trudniejszego gatunku niż kino rozrywkowe. Od kilku lat w firmie Gigant Films ćwiczą tę sztukę Radosław Drabik, wcześniej związany był z Festiwalem Nowe Horyzonty i krytyk filmowy, były dyrektor Festiwalu Polskich Filmów w Gdyni Michał Chaciński.
– Uznaliśmy, że polskie kino artystyczne ma się nieźle. Fatalnie ma się natomiast kino komercyjne, w którym mało mamy rozrywki na poziomie, mało solidnych scenariuszy i mało propozycji dla naprawdę szerokiej widowni w każdym wieku – mówią obaj. – Rzuciliśmy sobie wyzwanie, że nie tylko spróbujemy sił w kinie komercyjnym, ale weźmiemy się za najbardziej „wyśmiewaną" u nas komedię romantyczną.
Dwa lata temu w „Planecie Singli", wykorzystując kliszę Kopciuszka zakochanego w królewiczu, połączyli polską tradycję, także tę płynącą z piosenki Marka Grechuty „Tyle było dni..." z nowoczesnością – internetem i telewizyjną subkulturą. Efekt: prawie 2 miliony widzów w kinach i pochlebne recenzje krytyków.
Po tym sukcesie spróbowali przenieść polską komedię romantyczną z ulic przypominających Manhattan do Żyrardowa w „Juliuszu", wyreżyserowanym przez 25-letniego debiutanta Aleksandra Pietrzaka. A teraz wracają do bohaterów pierwszego hitu.
W „Planecie Singli 2" na początku pada z ekranu pytanie, czy widz zastanawiał się, dlaczego nie ma sequeli komedii romantycznych. Czy dlatego, że po happy endach, przychodzi zwyczajne życie?