Thriller i wielka sztuka

„Obraz pożądania" warto obejrzeć nie tylko dlatego, że gra w nim Mick Jagger.

Aktualizacja: 28.10.2020 20:04 Publikacja: 28.10.2020 18:11

Donald Sutherland, Mick Jagger, Elizabeth Debicki z polskimi korzeniami i Claes Bang. „Obraz pożądan

Donald Sutherland, Mick Jagger, Elizabeth Debicki z polskimi korzeniami i Claes Bang. „Obraz pożądania” już w kinach

Foto: materiały prasowe

„Powiem wprost. Sztuka nie istniałaby bez krytyki. Nie byłoby jej. Wyobrażam sobie siebie i moich kolegów jako brzegi rzeki. Sztuka to woda, która płynie między nami. My nadajemy jej kierunek. Bez brzegów rzeka byłaby tylko rozlewiskiem" – mówi w czasie wykładu James Figueras.

Prezentuje publiczności obraz, jak twierdzi, Nilsa Ingena, malarza, którzy przeżył obóz w Buchenwaldzie. Opowiada o jego życiu, o wyrzutach sumienia, o tragedii, jaką przeżył, gdy w 1955 roku umarła jego siostra, wreszcie objaśnia, na czym polega wirtuozeria i głębia tego ostatniego dzieła. A gdy słuchacze zachwycają się dziełem Ingena, mówi: „To wszystko kłamstwo. Ten obraz to chała. Sam go namalowałem".

Wartość sztuki

Tak zaczyna się „Obraz pożądania". Giuseppe Capotondi już w tym momencie zadaje pytanie, które będzie w filmie ważne: o wartość sztuki i ambiwalencję ocen.

I zaraz robi zwrot w stronę kina sensacyjnego. Figueras razem z dziewczyną jedzie do zamku nad jeziorem Como, gdzie specjalne zadanie ma dla niego multimilioner i kolekcjoner Joseph Cassidy. Na skraju jego posiadłości w niewielkim domu mieszka słynny malarz, którego wystawa zrobiła furorę w 1968 roku. Potem jednak ktoś zaprószył ogień i wszystkie jego dzieła spłonęły. Wycofał się więc z czynnego życia i ponoć maluje tylko dla siebie. Multimilioner chce umożliwić krytykowi wywiad z milczącym od 50 lat artystą i pomóc w karierze. W zamian oczekuje, że krytyk z pracowni mistrza ukradnie dla niego jeden z obrazów.

Sensacyjna akcja, która zresztą przyspiesza dopiero w końcówce filmu, staje się w „Obrazie pożądania" jedynie pretekstem do refleksji na temat odbioru sztuki uzależnionego od doświadczeń, wyobraźni, wrażliwości widza. To również film o życiu. O wyborach, jakich dokonujemy. O poczuciu spełnienia. O ambicjach mogących doprowadzić do zatracenia wszelkich hamulców.

Giuseppe Capotondi przeniósł na ekran elegancko i bardzo sprawnie książkę Charlesa Willeforda „The Burnt Orange Heresy". Pokazał piękne włoskie krajobrazy, ale też naszkicował wyraziste postacie bohaterów. Pomógł mu świetny zespół aktorów. Niewielką, ale ważną rolę zagrał Mick Jagger. Lider The Rolling Stones miał już w swojej karierze epizody aktorskie. Na początku lat 70. w „Nedzie Kellym" zagrał tytułowego australijskiego bandytę obrabiającego w XIX wieku banki, w „Przedstawieniu" – gwiazdora rocka, w którego domu chroni się przestępca poszukiwany przez policję.

Jagger pojawił się jeszcze w dwóch filmach fabularnych 15 lat później i dopiero teraz Capotondi namówił go do kolejnego występu. W roli bogatego kolekcjonera sztuki sprawdził się świetnie. Stworzył postać faceta trzymającego się z boku, ale świadomie pociągającego za sznurki i przystającego na oszustwo, a nawet zbrodnię, które mogą kryć się za spełnianiem jego zachcianek.

Polsko-irlandzka gwiazda z Australii

Ciekawą rolę przystojnego krytyka tworzy Claes Bang. Jako malarz zachwyca Donald Sutherland. 85-letni aktor ma w sobie mądrość i pogodzenie ze światem, ale też spokój i ogromny urok. I wreszcie Elizabeth Debicki: 30-letnia, od piątego roku życia mieszkająca w Melbourne aktorka, córka Australijki irlandzkiego pochodzenia i Polaka.

Debicki nie mówi po polsku, ale czasem odwiedza rodzinę ojca w Polsce. Jest coraz bardziej rozpoznawalna w świecie kina. Wystąpiła w drugoplanowych rolach m.in. w „Wielkim Gatsbym" Baza Luhrmanna, „Kryptonimie U.N.C.L.E", „Strażnikach galaktyki" Jamesa Gunna, „Wdowach" Steve'a McQueena. W serialu „The Crown" wcieliła się w księżnę Dianę.

Ostatni rok przyniósł jej rolę w „Tenecie" Christophera Nolana. W „Obrazie pożądania" jej Berenice jest tajemnicza, ale też urzeka wrażliwością starego malarza i widzów.

Warto ten film obejrzeć. Rozsmakować się w nim i poczekać na zaskakujące zakończenie.

„Powiem wprost. Sztuka nie istniałaby bez krytyki. Nie byłoby jej. Wyobrażam sobie siebie i moich kolegów jako brzegi rzeki. Sztuka to woda, która płynie między nami. My nadajemy jej kierunek. Bez brzegów rzeka byłaby tylko rozlewiskiem" – mówi w czasie wykładu James Figueras.

Prezentuje publiczności obraz, jak twierdzi, Nilsa Ingena, malarza, którzy przeżył obóz w Buchenwaldzie. Opowiada o jego życiu, o wyrzutach sumienia, o tragedii, jaką przeżył, gdy w 1955 roku umarła jego siostra, wreszcie objaśnia, na czym polega wirtuozeria i głębia tego ostatniego dzieła. A gdy słuchacze zachwycają się dziełem Ingena, mówi: „To wszystko kłamstwo. Ten obraz to chała. Sam go namalowałem".

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Kino oparte na faktach
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Film
„Back To Black” wybiela mrok życia Amy Winehouse
Film
Rosja prześladuje jak za Stalina, a Moskwa płonie w „Mistrzu i Małgorzacie”
Film
17. Mastercard OFF CAMERA: Nominacje – Najlepsza Aktorka, Aktor i Mastercard Rising Star
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Film
Zbrojmistrzyni w filmie "Rust" skazana na 18 miesięcy więzienia