Jego agentka, Lynda Bensky, powiedziała "The New York Times", że aktor od dwóch miesięcy zmagał się z chorobą nerek.
Urodzony w Salt Lake City, Brimley służył w piechocie morskiej stacjonującej na Aleutach; pracował także jako rolnik i jeździec rodeo; był ochroniarzem Howarda Hughesa; a karierę w showbiznesie rozpoczął podkuwając konie do westernów.
Jego najbardziej lubianą rolą była ta w "Kokonie" Recenzenci pisali: „Wilford Brimley, ze swym z wąsem jak u morsa i przyjaznym brzuchem, podszedł do swojej roli z brawurą i zuchwałością". Zagrał tam jednego z cudownie odmłodzonych pensjonariuszy domu spokojnej starości.
Wszyscy podkreślają także, że aktor miał zwyczaj tworzenia niezapomnianych kreacji nawet w stosunkowo niewielkich rolach. W 1981 roku w dramacie Sydneya Pollacka „Bez złych intencji”, z udziałem Sally Field i Paula Newmana, Brimley miał w zasadzie jedną scenę - ale to była scena kluczowa, którą zdominował.
W latach 90. Brimley ponownie współpracował z Pollackiem przy adaptacji „Firmy” Johna Grishama - zagrał szefa ochrony złowrogiej firmy prawniczej - była to jeden z nielicznych momentów, w których zagrał czarny charakter.
Przez wiele lat występował też w telewizji.
Perełką jest odcinek sitcomu „Seinfeld” z 1997 roku, w którym Brimley wcielił się w rolę Poczmistrza Generalnego, pokazał łatwość z jaką potrafi grać w komediach, a także sparodiował swoją wielką scenę w „Bez złych intencji”.