Francuscy dokumentaliści powrócili z kamerą do ofiar, które przeżyły. W filmie „Życie po zamachu” pięcioro z nich – w różnym wieku, z rozmaitymi doświadczeniami życiowymi opowiada o dwóch ostatnich latach swojego życia. A jest ono już inne niż to przed dniem zamachu.
Claude–Emanuel, specjalista do spraw marketingu, wieczorem 13 listopada był w kawiarni „La Bonne Biere”. Trafiony przez dwie kule i wiele odłamków – w szpitalach spędził ponad cztery miesiące. Pamięta ciszę i jęki. – Myślałem, że już po mnie, ale nie martwiłem się. Byłem jak sparaliżowany – wspomina. – Ten dzień zmienił moje życie i jego kierunek.
Morgann, obecnie studentka II roku politologii na Sorbonie, także była w kawiarni z przyjaciółką. Opowiada o bezustannych seriach z kałasznikowa przed którymi chowała się pod kawiarniany stolik. – Widziałam jak strzelali do ludzi z odległości kilku centymetrów – wspomina.
Udało się jej uciec. Dziś zajmują ją nie tylko studia, ale i pomoc imigrantom koczującym na paryskich ulicach. Claude–Emanuel z kolei Zaczął pisać.
Mohamed, Marokańczyk, agent ochrony na Stadt de France, ranny, sam pojechał do szpitala. Cierpi odtąd na bezsenność. Odzyskiwać siły pojechał do rodzinnej Casablanki.