Szansa na lek zaczyna nam uciekać

Biomed Lublin może zacząć produkować lek z osocza ozdrowieńców. Ma maszyny i opatentowaną technologię. Potrzeba mu tylko osocza. Dlaczego go nie dostaje?

Publikacja: 11.06.2020 21:00

Szansa na lek zaczyna nam uciekać

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Mija trzeci tydzień odkąd ogłoszono przełomowy projekt dotyczący produkcji leku na koronawirusa, bazującego na osoczu ozdrowieńców. Informacja wywołała euforię. Nic dziwnego: jako pierwsza na świecie produkt ten ma szansę wyprodukować polska firma Biomed Lublin. Jak ustaliła „Rzeczpospolita" – do tej pory wszystko stoi w miejscu. Powód?

– Badania kliniczne nie mogą ruszyć, gdyż regionalne centra krwiodawstwa i krwiolecznictwa nie zebrały odpowiedniej ilości osocza ozdrowieńców i nie przekazały go Biomedowi Lublin – odpowiada Piotr Fic, członek zarządu biotechnologicznej spółki.

Diabeł tkwi w szczegółach

Projekt wspólnie realizują Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny numer 1 w Lublinie, Instytut Hematologii i Transfuzjologii oraz Biomed Lublin, a finansuje go Agencja Badań Medycznych. Z kolei naczelną instytucją nadzorującą organizacje krwiodawstwa jest minister zdrowia. Poprosiliśmy resort o komentarz do zaistniałej sytuacji. Zostaliśmy jednak przez ministerstwo odesłani do Agencji Badań Medycznych – z uzasadnieniem, że to ona finansuje wspomniany projekt. Od Agencji również nie otrzymaliśmy konkretnej odpowiedzi.

– W celu ewentualnych wyjaśnień prosimy skierować się do Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie, który jest liderem projektu – odpowiedziała ABM. Zwróciliśmy się więc do lubelskiej placówki, ale tu koło się zamknęło: ona również sprawy komentować nie chce.

Natomiast w nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele instytucji, biorących udział w projekcie, nie kryją rozgoryczenia faktem, że wszystko utknęło w blokach startowych i, z niejasnych powodów, nie może ruszyć z miejsca. Gdzie konkretnie tkwi problem?

Wbrew pozorom problemem nie jest brak osocza. W Polsce jest już kilkanaście tysięcy ozdrowieńców, którzy zgłaszają się i oddają osocze. Jednak pobór w regionalnych centrach krwiodawstwa i krwiolecznictwa odbywa się według innej procedury niż ta, która jest potrzebna do poboru osocza dla Biomedu. Firma podaje, że zebrano już ponad 400 l osocza, ale to, które pobrano, w większości poddano tzw. inaktywacji.

– To powoduje, że nie nadaje się ono do produkcji w Biomedzie leku zawierającego skoncentrowaną dawkę immunoglobulin – wyjaśnia Piotr Fic.

Sytuacja pod lupą

Przedstawiciele instytucji biorących udział w projekcie zwracają uwagę, że to w gestii ministra zdrowia, któremu podlegają RCKiK-i, leży wydanie decyzji przyspieszających zbiórkę osocza od ozdrowieńców w procedurze, która umożliwi Biomedowi przetworzenie go i wyprodukowanie leku.

W trakcie trwania pandemii zarówno Światowa Organizacja Zdrowia, jak i polskie Ministerstwo Zdrowia wydały pozytywną rekomendację dotyczącą stosowania osocza w leczeniu Covid-19. Część ośrodków medycznych stosuje już terapię samym osoczem ozdrowieńców, które jest przetaczane najciężej chorym pacjentom. Jednak zdaniem polskich naukowców uzyskanie leku na bazie osocza będzie rozwiązaniem znacznie skuteczniejszym.

– Korzyści z podania immunoglobuliny anty-SARS-CoV-2 w populacji z infekcją koronawirusem są oczywiste. Natomiast na szczególne podkreślenie zasługuje to, że podanie leku chorym może pomóc w zapobieżeniu paraliżowi szpitali w sytuacji gwałtownego wzrostu zachorowań – podkreśla przedstawiciel Biomedu. Dodaje, że lek może też odegrać bardzo dużą rolę w kontekście funkcjonowania gospodarki, której w sytuacji zwiększonej zachorowalności na Covid-19 grozi paraliż.

Wystarczyło bowiem kilka miesięcy zawirowań, żeby świat wpadł w głęboką recesję. Mocno wzrosło bezrobocie, a gros firm utraciło płynność. Niektóre sektory będą liczyć straty jeszcze przez długi czas (m.in. branża gastronomiczna czy turystyczna).

Credit Agricole szacuje, że w przypadku Polski zmiana PKB będzie poniżej zera do pierwszego kwartału 2021 r. włącznie. Przy czym niewiadomych nadal jest bardzo dużo, a jedną z nich jest ryzyko pojawienia się drugiej fali zachorowań jesienią.

Globalny wyścig

Zawirowania z produkcją polskiego leku wpisują się w szerszy scenariusz szwankującej od lat współpracy na linii państwo–nauka–biznes. W Stanach Zjednoczonych, Izraelu czy Europie Zachodniej to właśnie w tym modelu powstaje wiele innowacyjnych rozwiązań – również w obszarze medycyny. A konkurencja jest tu olbrzymia.

Obecnie nad terapiami, szczepionkami i testami na Covid-19 pracuje wiele firm na całym świecie, w tym tzw. big pharma i spółki biotechnologiczne z bogatym doświadczeniem w obszarze chorób zakaźnych. Do wyścigu włączyły się nawet podmioty, które z medycyną mają niewiele wspólnego. Ciekawym przykładem w tym gronie jest tytoniowy gigant, koncern British American Tobacco, który niedawno informował o swoich postępach w pracach nad szczepionką.

W sumie w toku jest kilkaset badań klinicznych – konkurencja jest więc ogromna. Przewagę w wyścigu o szczepionkę mają terapie, które są już zarejestrowane lub na etapie zaawansowanych badań klinicznych, np. na inne choroby wirusowe. Zdaniem ekspertów szanse na to, że szczepionka na Covid-19 powstanie w Polsce, jest bliska zeru. Jednak w niektórych niszach, takich jak lek bazujący na osoczu, nadal mamy szansę. Tym bardziej że wspomniany już Biomed jest jedną z nielicznych firm w Europie, która posiada technologię wytwarzania immunoglobulin z osocza ozdrowieńców.

Wyceny idą w górę

Od momentu wybuchu pandemii akcje firm związanych z ochroną zdrowia cieszą się rosnącą popularnością – zarówno na zagranicznych giełdach, jak i na rodzimym rynku kapitałowym. Drożeją spółki zajmujące się (lub dopiero zapowiadające wejście w ten segment) produkcją testów, artykułów higienicznych (płynów dezynfekujących, maseczek, rękawiczek) oraz pracujące nad lekami.

Symbolicznym potwierdzeniem tego zjawiska są branżowe roszady w giełdowych indeksach. Po sesji 19 czerwca Biomed Lublin i Mercator Medical awansują do indeksu średnich spółek mWIG40. Zastąpią firmę Forte oraz grupę Stalprodukt.

Mija trzeci tydzień odkąd ogłoszono przełomowy projekt dotyczący produkcji leku na koronawirusa, bazującego na osoczu ozdrowieńców. Informacja wywołała euforię. Nic dziwnego: jako pierwsza na świecie produkt ten ma szansę wyprodukować polska firma Biomed Lublin. Jak ustaliła „Rzeczpospolita" – do tej pory wszystko stoi w miejscu. Powód?

– Badania kliniczne nie mogą ruszyć, gdyż regionalne centra krwiodawstwa i krwiolecznictwa nie zebrały odpowiedniej ilości osocza ozdrowieńców i nie przekazały go Biomedowi Lublin – odpowiada Piotr Fic, członek zarządu biotechnologicznej spółki.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika