Chyba w żadnym obszarze zwrot w polityce obecnej amerykańskiej administracji w stosunku do poprzedniej nie jest większy. Podczas gdy Donald Trump wyprowadził kraj z porozumienia paryskiego, którego celem jest ograniczenie do 1,5 stopnia Celsjusza średniej temperatury na Ziemi w stosunku do czasów sprzed rewolucji przemysłowej, Biden nie tylko powrócił do umowy, ale chce, aby Ameryka dawała przykład innym.
Cele bardziej i mniej ambitne
Podpisując się w 2015 r. we francuskiej stolicy pod porozumieniem, Obama obiecał, że do 2025 r. emisja dwutlenku węgla przez USA zmniejszy się o 26–28 proc. wobec 2005 r. Biden podbija tę stawkę do 50 proc. w 2030 r. To ma być częścią radykalnej przebudowy amerykańskiej gospodarki za pomocą przyjaznych dla środowiska technologii. Wielki biznes widzi w tym możliwość zarobienia dużych pieniędzy: w ub. tygodniu pod listem do prezydenta w tej sprawie podpisali się prezesi 300 czołowych koncernów Ameryki.
Być może jeszcze większym sukcesem Bidena jest jednak włączenie do walki z ociepleniem klimatu Chin. To zasługa specjalnego przedstawiciela USA ds. środowiska i byłego sekretarza stanu Johna Kerry'ego, który prowadził ostatnio w Szanghaju poufne rozmowy ze swoim chińskim odpowiednikiem, Xie Zhenhua.
Ich wynikiem jest zapowiedź, że prezydent Xi Jinping wygłosi w czwartek przemówienie. Ma w nim zadeklarować, że w 2030 r. Chiny osiągną szczyt emisji dwutlenku węgla, a 30 lat później staną się krajem neutralnym dla środowiska z punktu widzenia emisji gazów powodujących efekt cieplarniany (USA i UE chcą osiągnąć ten cel w 2050 r.). Biorąc pod uwagę, że dziś ChRL emituje dwa razy więcej dwutlenku węgla niż Ameryka, cel może wydawać się mało ambitny. Do niedawna Chiny w ogóle nie chciały jednak brać udziału w procesie paryskim, wskazując, że jako kraj rozwijający mają prawo bez przeszkód dążyć do osiągnięcia poziomu rozwoju Zachodu. Chińską gospodarkę w przemożnym stopniu napędza blisko 600 elektrowni węglowych. I powstają kolejne.
Ochrona środowiska jest jedynym ważnym obszarem, gdzie Waszyngton i Pekin znajdują wspólny język. Gdzie indziej relacje między oboma krajami przeżywają największy kryzys od nawiązania stosunków dyplomatycznych przed przeszło czterema dekadami. Mimo wszystko zdaniem „New York Timesa" i w kwestiach klimatycznych można spodziewać się napięć. Kongres chce np. zablokować wykorzystanie chińskich produktów przyjaznych dla środowiska (np. baterii do aut elektrycznych) przy redukcji emisji. Rozważa też nałożenie „podatku węglowego" od importu chińskich produktów wytwarzanych ze szkodą dla środowiska.