Szczyt klimatyczny. Biden przewodzi zielonej rewolucji

Prezydent ogłosi na czwartkowym spotkaniu 40 przywódców świata redukcję o połowę emisji CO2 przez USA. To dwa razy tyle, ile chciał Obama.

Publikacja: 21.04.2021 21:00

Prezydentowi Joe Bidenowi do walki o klimat udało się włączyć Chiny

Prezydentowi Joe Bidenowi do walki o klimat udało się włączyć Chiny

Foto: AFP

Chyba w żadnym obszarze zwrot w polityce obecnej amerykańskiej administracji w stosunku do poprzedniej nie jest większy. Podczas gdy Donald Trump wyprowadził kraj z porozumienia paryskiego, którego celem jest ograniczenie do 1,5 stopnia Celsjusza średniej temperatury na Ziemi w stosunku do czasów sprzed rewolucji przemysłowej, Biden nie tylko powrócił do umowy, ale chce, aby Ameryka dawała przykład innym.

Cele bardziej i mniej ambitne

Podpisując się w 2015 r. we francuskiej stolicy pod porozumieniem, Obama obiecał, że do 2025 r. emisja dwutlenku węgla przez USA zmniejszy się o 26–28 proc. wobec 2005 r. Biden podbija tę stawkę do 50 proc. w 2030 r. To ma być częścią radykalnej przebudowy amerykańskiej gospodarki za pomocą przyjaznych dla środowiska technologii. Wielki biznes widzi w tym możliwość zarobienia dużych pieniędzy: w ub. tygodniu pod listem do prezydenta w tej sprawie podpisali się prezesi 300 czołowych koncernów Ameryki.

Być może jeszcze większym sukcesem Bidena jest jednak włączenie do walki z ociepleniem klimatu Chin. To zasługa specjalnego przedstawiciela USA ds. środowiska i byłego sekretarza stanu Johna Kerry'ego, który prowadził ostatnio w Szanghaju poufne rozmowy ze swoim chińskim odpowiednikiem, Xie Zhenhua.

Ich wynikiem jest zapowiedź, że prezydent Xi Jinping wygłosi w czwartek przemówienie. Ma w nim zadeklarować, że w 2030 r. Chiny osiągną szczyt emisji dwutlenku węgla, a 30 lat później staną się krajem neutralnym dla środowiska z punktu widzenia emisji gazów powodujących efekt cieplarniany (USA i UE chcą osiągnąć ten cel w 2050 r.). Biorąc pod uwagę, że dziś ChRL emituje dwa razy więcej dwutlenku węgla niż Ameryka, cel może wydawać się mało ambitny. Do niedawna Chiny w ogóle nie chciały jednak brać udziału w procesie paryskim, wskazując, że jako kraj rozwijający mają prawo bez przeszkód dążyć do osiągnięcia poziomu rozwoju Zachodu. Chińską gospodarkę w przemożnym stopniu napędza blisko 600 elektrowni węglowych. I powstają kolejne.

Ochrona środowiska jest jedynym ważnym obszarem, gdzie Waszyngton i Pekin znajdują wspólny język. Gdzie indziej relacje między oboma krajami przeżywają największy kryzys od nawiązania stosunków dyplomatycznych przed przeszło czterema dekadami. Mimo wszystko zdaniem „New York Timesa" i w kwestiach klimatycznych można spodziewać się napięć. Kongres chce np. zablokować wykorzystanie chińskich produktów przyjaznych dla środowiska (np. baterii do aut elektrycznych) przy redukcji emisji. Rozważa też nałożenie „podatku węglowego" od importu chińskich produktów wytwarzanych ze szkodą dla środowiska.

W przeddzień szczytu porozumienie w sprawie redukcji o 55 proc. emisji CO2 do 2030 r. w stosunku do 1990 r. osiągnął Parlament Europejski i kraje członkowskie UE. Tego samego dnia Wielka Brytania poszła jednak jeszcze dalej, zapowiadając, że do 2035 r. emisje zostaną zredukowane o 78 proc. wobec 1990 r. O ile w 1991 r. wynosiły one 900 megaton dwutlenku węgla, to w przyszłym roku wielkość ta spadnie poniżej 500 megaton. To redukcja aż o 45 proc. w ciągu 22 lat.

Kto przyjacielem USA?

Wobec takiej dynamiki reszta świata też uznała, że musi coś zrobić dla klimatu. Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro do tej pory szedł w ślady Trumpa, nie robiąc sobie nic z deklaracji o redukcji emisji CO2. Jednak przed szczytem dotarł do Waszyngtonu list z Brasilii, w którym zapowiedziano, że do 2030 r. skończy się nielegalna wycinka Puszczy Amazońskiej. Tylko w ub.r. wycięto tu 11 tys. km kw. tropikalnych lasów (to jedna trzecia powierzchni Belgii). Spór o ochronę Puszczy Amazońskiej jest oficjalnie głównym powodem zawieszenia ratyfikacji przez Paryż umowy o liberalizacji handlu między UE i Mercosurem (Brazylia, Argentyna, Paragwaj, Urugwaj), choć ochrona rynku rolnego Francji też odgrywa tu dużą rolę.

Z kolei Indie, drugi co do wielkości truciciel środowiska, zapowiedziały, że ograniczą o 35 proc. emisję CO2 do 2035 r. w stosunku do 2005 r. Rosja chce w tym czasie zmniejszyć wielkość szkodliwych gazów o 30 proc., ale w relacji do 1990 r. Japonia deklaruje zaś, że do 2050 r. będzie miała gospodarkę neutralną dla klimatu.

W wirtualnym spotkaniu, które potrwa do piątku, weźmie udział 40 przywódców. Po raz pierwszy od wyborów w USA w jednej imprezie z Bidenem będzie uczestniczył Andrzej Duda. Do tej pory amerykański przywódca nie zadzwonił do polskiego prezydenta. Czy można szczyt klimatyczny uznać za przełom w relacjach między oboma politykami? Niekonieczne. Źródło w ekipie Bidena mówi „Washington Post" (nie odnosząc się konkretnie do Polski): „nie dobraliśmy sobie najlepszych przyjaciół. To są przywódcy największych gospodarek świata, które jednocześnie są też największymi trucicielami".

Zdaniem MFW Polska zajmuje teraz 22. pozycję na liście największych potęg ekonomicznych świata.

Chyba w żadnym obszarze zwrot w polityce obecnej amerykańskiej administracji w stosunku do poprzedniej nie jest większy. Podczas gdy Donald Trump wyprowadził kraj z porozumienia paryskiego, którego celem jest ograniczenie do 1,5 stopnia Celsjusza średniej temperatury na Ziemi w stosunku do czasów sprzed rewolucji przemysłowej, Biden nie tylko powrócił do umowy, ale chce, aby Ameryka dawała przykład innym.

Cele bardziej i mniej ambitne

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?