Wielbiciele whisky spierają się, w jaki sposób należy ją podawać - bez dodatków czy z odrobiną wody, a może z kostkami lodu. To oczywiście rzecz gustu, jednak badania opublikowane niedawno w Scientific Reports sugerują, jaki styl serwowania alkoholu uwalnia najwięcej smaku i aromatu.
Charakterystyczny dymny smak whisky zawdzięcza związkowi chemicznemu z grupy fenoli zwanemu gwajakolem. W przemyśle jest półproduktem przy produkcji waniliny a w medycynie stosuje się go jako środek wykrztuśny i odkażający w nieżytach dróg oddechowych.
Jest kilka źródeł dymnego smaku - w zależności od gatunku whisky, sposobu wytwarzania i receptury. W destylarniach na szkockiej wyspie Islay, słód jęczmienny jest wędzony w zawierającym gwajakol dymie torfowym. Dojrzewanie w beczkach jest kolejnym miejscem, gdzie alkohol nabiera charakterystycznego smaku dzięki gwajakolowi przedostającemu się do trunku ze ścian beczek.
Uwalnianie się aromatu działa bardzo prosto. W szklance następuje szybkie przenikanie alkoholu do powietrza. Dzięki temu inne substancje są sprawniej transportowane są prosto do naszych receptorów węchowych. Aromat whisky wydaje się mocniejszy, jeśli na granicy ciecz-powietrze pojawia się więcej gwajakolu.
Autorzy badania przeprowadzili symulacje komputerowe zachowania tego związku chemicznego w różnych warunkach. Okazało się, że przy wyższym stężeniu etanolu, gwajakol gromadzi się w skupiskach cięższych od cieczy a zatem opadających na dno naczynia. Wtedy jest najmniej wyczuwalny. Dzieje się to szczególnie wtedy, gdy mamy do czynienia z mocnym trunkiem, z zawartością alkoholu powyżej 59 proc.