Zaczyna brakować łóżek dla ciężko chorych. Przez brak personelu

„Zaczęło się szukanie wolnych miejsc respiratorowych dla pacjentów z Covid-19 poprzez medyczne grupy na Facebooku i TT" – alarmowała na Twitterze Justyna Bogucka-Czapska z Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL). „Dramat, bo za każdym telefonem stoi bezradny człowiek z pacjentem, któremu nie może pomóc" – odpowiedział inny lekarz.

Aktualizacja: 15.03.2021 05:57 Publikacja: 14.03.2021 18:22

Liczba zajętych respiratorów po raz pierwszy od grudnia przekroczyła w sobotę 2 tysiące

Liczba zajętych respiratorów po raz pierwszy od grudnia przekroczyła w sobotę 2 tysiące

Foto: PAP, Wojciech Olkuśnik

– W mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej takich postów. Najpierw lekarze obdzwaniają po kilka szpitali, a gdy to nie przynosi rezultatu, w akcie desperacji szukają miejsc za pomocą Facebooka. Zamiast zajmować się chorymi, pół dnia wiszą na telefonie, bo nie ma infolinii, poprzez którą można by takie przeniesienie załatwić jednym telefonem. Z jednej strony mamy za mało lekarzy, a z drugiej próbujemy z nich zrobić telefonistki – zauważa Justyna Bogucka-Czapska. W niedzielę zajętych było 19,6 tys. z 28,3 tys. łóżek dla pacjentów z Covid-19 i ponad 2 tys. z 2,8 tys. respiratorów. W sobotę liczba zajętych respiratorów przekroczyła 2 tys. po raz pierwszy od grudnia.

– Na moim dyżurze telefony w sprawie miejsc dosłownie się urywały, dzwoniono do wszystkich dyżurnych, a pod szpitalem stała kolejka karetek wiozących ludzi z niską saturacją. Nie mieliśmy dla nich łóżek i rozważaliśmy położenie pacjenta w covidowej części bloku operacyjnego – mówi anestezjolog z dużego szpitala w Warszawie.

– Miejsc praktycznie już nie ma. Jeszcze w czwartek w Małopolsce było po kilka wolnych miejsc w szpitalach, a w sobotę nie było ani jednego. Z kolei w niedzielę przestała działać aplikacja pokazująca dostępne miejsca i respiratory w całej Polsce i medycy podejrzewają, że może to być celowe działanie Ministerstwa, które chce ukryć, jak bardzo jest źle. A spodziewamy się, że będzie jeszcze gorzej – mówi dr Piotr Watoła, wiceprzewodniczący OZZL.

Łóżek dla pacjentów covidowych zaczyna brakować także w szpitalach tymczasowych. W niedzielę w Szpitalu Narodowym było łącznie 260 pacjentów na 280 łóżek, w tym 17 pod respiratorami: – A nie jest to optymalne miejsce na prowadzenie intensywnej terapii. Tacy pacjenci powinni być odsyłani do zwykłych szpitali. Niestety, mamy problem z odpływem pacjentów, których nie ma dokąd przekazać – mówi dr Konstanty Szułdrzyński, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA, który nadzoruje oddział intensywnej terapii (OIT) Szpitala Narodowego.

Zdaniem ekspertów łóżek respiratorowych brakuje, bo mniejsze szpitale obawiają się same korzystać z respiratorów i pacjentów wymagających wentylacji mechanicznej odsyłają do placówek większych bądź tymczasowych. Te z kolei argumentują, że nie mają odpowiednio przeszkolonej kadry. Na forach medyków karierę robi cytat prof. Zbigniewa Religi, który miał powiedzieć przed laty, że z samymi łóżkami można otworzyć nie szpital, a dom publiczny.

– Ponosimy konsekwencje 30 lat zaniedbań w systemie ochrony zdrowia. Brakuje nie tylko lekarzy, ale przede wszystkim pielęgniarek. Szczególnie w intensywnej terapii, gdzie wyszkolenie specjalisty zajmuje kilka lat – zauważa dr Szułdrzyński.

A dr Piotr Watoła dodaje, że braki kadrowe w szpitalach to efekt lat lekceważenia medyków zatrudnionych w szpitalach: – Co miesiąc kilka procent lekarzy ze szpitalnych etatów ucieka do placówek prywatnych. A rządzący zamiast ich zatrzymać, mówią: „niech idą". Cenę płacą pacjenci – zauważa.

Tysiące uczą się do PES

Obsadzeniu grafików nie pomaga niepewna sytuacja rezydentów przystępujących do Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego, który zaczyna się w marcu: – Mimo trzeciej fali resort zdrowia nie odwołał części ustnej, co powoduje, że lekarze nastawiają się na kolejne tygodnie nauki. Gdyby, jak to było wiosną i jesienią, odwołano egzamin ustny, kilka tysięcy lekarzy, którzy dziś ślęczą nad książkami, wróciłoby do szpitali i wsparło walkę z pandemią – zauważa Damian Patecki, anestezjolog i współzałożyciel Porozumienia Rezydentów.

– W mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej takich postów. Najpierw lekarze obdzwaniają po kilka szpitali, a gdy to nie przynosi rezultatu, w akcie desperacji szukają miejsc za pomocą Facebooka. Zamiast zajmować się chorymi, pół dnia wiszą na telefonie, bo nie ma infolinii, poprzez którą można by takie przeniesienie załatwić jednym telefonem. Z jednej strony mamy za mało lekarzy, a z drugiej próbujemy z nich zrobić telefonistki – zauważa Justyna Bogucka-Czapska. W niedzielę zajętych było 19,6 tys. z 28,3 tys. łóżek dla pacjentów z Covid-19 i ponad 2 tys. z 2,8 tys. respiratorów. W sobotę liczba zajętych respiratorów przekroczyła 2 tys. po raz pierwszy od grudnia.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Diagnostyka i terapie
Naukowcy: Metformina odchudza, bo organizm myśli, że ćwiczy
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po”: co po wecie prezydenta może zrobić ministra Leszczyna?
zdrowie
Rośnie liczba niezaszczepionych dzieci. Pokazujemy, gdzie odmawia się szczepień
Diagnostyka i terapie
Nefrolog radzi, jak żyć z torbielami i kamieniami nerek
Diagnostyka i terapie
Cukrzyca typu 2 – królowa chorób XXI wieku