– W mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej takich postów. Najpierw lekarze obdzwaniają po kilka szpitali, a gdy to nie przynosi rezultatu, w akcie desperacji szukają miejsc za pomocą Facebooka. Zamiast zajmować się chorymi, pół dnia wiszą na telefonie, bo nie ma infolinii, poprzez którą można by takie przeniesienie załatwić jednym telefonem. Z jednej strony mamy za mało lekarzy, a z drugiej próbujemy z nich zrobić telefonistki – zauważa Justyna Bogucka-Czapska. W niedzielę zajętych było 19,6 tys. z 28,3 tys. łóżek dla pacjentów z Covid-19 i ponad 2 tys. z 2,8 tys. respiratorów. W sobotę liczba zajętych respiratorów przekroczyła 2 tys. po raz pierwszy od grudnia.
– Na moim dyżurze telefony w sprawie miejsc dosłownie się urywały, dzwoniono do wszystkich dyżurnych, a pod szpitalem stała kolejka karetek wiozących ludzi z niską saturacją. Nie mieliśmy dla nich łóżek i rozważaliśmy położenie pacjenta w covidowej części bloku operacyjnego – mówi anestezjolog z dużego szpitala w Warszawie.
– Miejsc praktycznie już nie ma. Jeszcze w czwartek w Małopolsce było po kilka wolnych miejsc w szpitalach, a w sobotę nie było ani jednego. Z kolei w niedzielę przestała działać aplikacja pokazująca dostępne miejsca i respiratory w całej Polsce i medycy podejrzewają, że może to być celowe działanie Ministerstwa, które chce ukryć, jak bardzo jest źle. A spodziewamy się, że będzie jeszcze gorzej – mówi dr Piotr Watoła, wiceprzewodniczący OZZL.
Łóżek dla pacjentów covidowych zaczyna brakować także w szpitalach tymczasowych. W niedzielę w Szpitalu Narodowym było łącznie 260 pacjentów na 280 łóżek, w tym 17 pod respiratorami: – A nie jest to optymalne miejsce na prowadzenie intensywnej terapii. Tacy pacjenci powinni być odsyłani do zwykłych szpitali. Niestety, mamy problem z odpływem pacjentów, których nie ma dokąd przekazać – mówi dr Konstanty Szułdrzyński, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA, który nadzoruje oddział intensywnej terapii (OIT) Szpitala Narodowego.
Zdaniem ekspertów łóżek respiratorowych brakuje, bo mniejsze szpitale obawiają się same korzystać z respiratorów i pacjentów wymagających wentylacji mechanicznej odsyłają do placówek większych bądź tymczasowych. Te z kolei argumentują, że nie mają odpowiednio przeszkolonej kadry. Na forach medyków karierę robi cytat prof. Zbigniewa Religi, który miał powiedzieć przed laty, że z samymi łóżkami można otworzyć nie szpital, a dom publiczny.