Badanie przeprowadzone przez zespół Nicole Bouvier wykazało, że pacjenci, którzy otrzymali osocze ozdrowieńców rzadziej potrzebowali podawania im tlenu, niż ci, którym osocza nie podano.
Ponadto - choć grupa badawcza była zbyt mała, by wyciągać daleko idące wnioski - w grupie, której podano chorym osocze ozdrowieńców stwierdzono mniej zgonów z powodu zakażenia koronawirusem niż w grupie, w której nie zastosowano terapii z użyciem osocza.
W USA Agencja Żywności i Leków wydała zgodę na stosowanie terapii osoczem ozdrowieńców w sytuacjach nadzwyczajnych.
Istotą takiej terapii jest obecność przeciwciał zwalczających wirusa w osoczu osób, które przeszły infekcję i powróciły do zdrowia.
W badaniu dr Bouvier i jej zespołu 28 proc. pacjentów, którzy nie otrzymali osocza, potrzebowało podawania im tlenu w trakcie terapii. W grupie, w której zastosowano terapię osoczem, odsetek ten wynosił 18 proc. - czytamy w "Nature Medicine".
Ponadto - jak piszą autorzy badania - "szanse przeżycia zwiększyły się w grupie, która otrzymywała osocze.
"Osocze ozdrowieńców może być skuteczne w walce z COVID-19" - dodają autorzy apelując o badania na większych, zróżnicowanych grupach, które miałyby potwierdzić tę hipotezę.
Badacze podkreślają jednocześnie, że skuteczność terapii osoczem zależy w dużej mierze od "jakości" osocza (czyli np. tego ile znajduje się w nim przeciwciał zwalczających koronawirusa SARS-CoV-2 - red.).
Jednocześnie badacze odkryli, że u żadnego z zakażonych koronawirusem uczestniczących w badaniu terapia osoczem nie dała żadnych wyraźnych efektów ubocznych.