Olga Ovinnikova, pielęgniarka, która pracuje w jednym z rosyjskich szpitali, na początku dyżuru założyła na twarz maseczkę ochronną. Już po około kilkudziesięciu minutach zaczęła czuć bardzo silne pieczenie i ból na twarzy. Mimo tego, ze względu na obecną sytuację w szpitalach, kobieta nie mogła zdjąć maseczki i zrobiła to dopiero, gdy zakończyła dyżur - pisze portal o2.pl. Okazało się, że na twarzy pielęgniarki doszło do silnych, chemicznych oparzeń drugiego stopnia.

Część szpitali w Rosji nie jest wyposażona w odpowiednią liczbą środków ochrony osobistej. Medycy wykorzystują więc często użyte już maseczki, uprzednio je dezynfekując silnymi środkami chemicznymi.

Kobieta po spędzeniu kilku godzin na ostrym dyżurze, opuściła szpital. Lokalne media donoszą, że nie jest to pierwszy tego typu przypadek w kraju.